Była trzecia minuta doliczonego czasu gry w meczu Lechia Gdańsk - Stal Mielec. Przed chwilą gospodarze strzelili gola na 2:2 i z wiarą ruszyli po zwycięstwo. Anton Carenko podał do Tomasza Neugebauera, a ten wykorzystał rozstąpienie się zawodników Stali, wbiegł w pole karne i płaskim strzałem zapewnił swojej drużynie niezwykle ważne zwycięstwo.
- Po przyjęciu piłki zobaczyłem, że pomiędzy obrońcami Stali jest straszna dziura. Dobrze, że dali mi tyle czasu i mogłem uderzyć - mówił nam po meczu Neugebauer.
Dla niego poniedziałkowy wieczór był słodko-gorzki. Zaczęło się od sporego rozczarowania, bo po raz pierwszy w 2025 roku trener John Carver posadził go na ławce.
- Chciałem pomóc drużynie od 1. minuty, ale trener podjął decyzję, że nie wychodzę od początku. Wiedziałem jednak, że jeśli dostanę jakieś minuty, to będę musiał je wykorzystać - mówił 21-latek.
I wykorzystał. Zdobył bramkę, która może (choć nie musi) przesądzić o utrzymaniu Lechii w Ekstraklasie. - Cieszę się z gola, ale nie zapomnijmy, że Tomas Bobcek strzelił dwa. One były najważniejsze - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fenomenalne gole to ich wizytówka. Znowu to potwierdzili
- Trzeba oddać nam szacunek. Mieliśmy dobre 15-20 minut, później straciliśmy dwie bramki, a i tak odwróciliśmy przebieg spotkania. W każdym meczu dajemy z siebie wszystko, ale dziś pokazaliśmy to dosadnie - mówił Neugebauer.
Lechia dzięki wygranej ze Stalą po raz kolejny wydostała się ze strefy spadkowej i teraz ma wszystko w swoich rękach.
Ewentualna strata punktów mogłaby być opłakana w skutkach, dlatego po bramce na 2:2 gdańszczanie od razu ruszyli po piłkę i ustawili ją na środku boiska.
- Remis nic nam nie dawał, bo dalej bylibyśmy na ostatnim miejscu. Musieliśmy wygrać - zauważa Neugebauer.
- Po pierwszym golu powiedziałem, że jeśli strzelimy na 2:2, to wygramy - mówi.
- Każdy z nas wiedział, że był to bardzo ważny mecz w kontekście utrzymania, ale podchodziłem do niego na zasadzie, że zostanie jeszcze sześć. To nie tak, że przegrywamy i spadamy - dodał pomocnik Lechii.
- Trener nam mówił, że to będzie mecz jak o finał mistrzostw świata i trochę tak było. Atmosfera na stadionie po strzeleniu trzeciego gola - to było coś pięknego - podsumował Neugebauer.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty