W ostatniej kolejce PKO Ekstraklasy punktowali wszyscy faworyci do mistrzostwa Polski. Jagiellonia Białystok pokonała Legię Warszawa (1:0), Raków Częstochowa odprawił Radomiaka Radom (2:1), a Lech Poznań zwyciężył z Motorem Lublin (2:1).
Szczególnie odetchnąć mogą kibice "Kolejorza". Zespół Nielsa Frederiksena w marcu przegrał dwa mecze z rzędu, a wygrana w Lublinie była jego drugą z rzędu - choć do ostatnich minut poznaniacy musieli drżeć o wynik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fenomenalne gole to ich wizytówka. Znowu to potwierdzili
- Tak to już jest, że w lidze są lepsze i gorsze momenty i trzeba potrafić takie mecze przepychać. Taka sytuacja miała miejsce w Lublinie. Wydawało się, że wszystko się dobrze układa i Lech ma wszystko w swoich rękach - powiedział Marcin Drajer w rozmowie z TVP Sport.
Były defensor Lecha (1990-2002) uważa jednak, że trzypunktowa strata do Rakowa może być już nie do odrobienia. Choć - jak podkreśla - nadzieja w jego sercu wciąż się tli.
- Serce podpowiada tak. Rozum jest niestety troszkę bardziej realny. Znając trenera Papszuna i konsekwencję, jaką widać w tym zespole, wszystko wskazuje na to, że Raków tego nie wypuści. Nie byłbym jednak osobą, która całkowicie nie wierzy w mistrzostwo Lecha. Zostało jeszcze kilka kolejek. Byłbym jednak ostrożny z wygłaszaniem tezy, że Lech powalczy o tytuł - mówił.
- Mam nadzieję, że walka będzie trwała do samego końca tych rozgrywek i będzie to fascynujące dla kibiców. Gdy spojrzy się na terminarz, również wydaje się, że Raków ma łatwiejszą ścieżkę. Oczywiście zdarzają się wpadki i słabsze mecze tego zespołu. Rozum mówi mi, że Raków tego nie wypuści, jednak chciałbym się mylić - podsumował.
W następnej kolejce Lech Poznań zagra w Wielki Poniedziałek, 21 kwietnia. Rywalem "Kolejorza" będzie Cracovia.