FC Barcelona zanotowała słaby występ z Borussią Dortmund, zakończony porażką 1:3 na Signal Iduna Park. Podopieczni Hansiego Flicka nie mieli wiele do powiedzenia, zostali zdominowani przez gospodarzy, a honorową bramkę zdobyli po trafieniu samobójczym Bensebainiego. Awansowali jednak do półfinału, dzięki wysokiemu zwycięstwu u siebie (4:0).
- To było spotkanie-pułapka. Gracze katalońskiego zespołu doskonale zdawali sobie sprawę, że tylko kataklizm może ich pozbawić awansu do półfinału, a dwumecz jest już właściwie rozstrzygnięty. Z kolei Borussia chciała się godnie pożegnać z rozgrywkami i dobrze zaprezentować przed niesamowitą publicznością, co jej się udało. Na podstawie takich meczów nie można wyciągać żadnych wniosków na temat formy FC Barcelony - mówi ekspert La Liga Leszek Orłowski.
ZOBACZ WIDEO: 12-latek jak Messi. Tylko spójrz, co zrobił z piłką
Spokojny o Polaków
Przeciętne spotkanie rozegrał Robert Lewandowski, który nie zdołał wpisać się na listę strzelców i został zmieniony w 86. minucie spotkania.
Tymczasem przed pierwszym gwizdkiem istniało wysokie prawdopodobieństwo, że Polak pokona przynajmniej raz Gregora Kobela. Wcześniej był katem Borussii, w 28 meczach strzelając jej 29 bramek.
- Zazwyczaj, gdy trafiał seryjnie, to Borussia rywalizowała z Bayernem, a gra toczyła o wysoką stawkę. Tu cały zespół zawiódł, więc nasz napastnik nie mógł błyszczeć. W pierwszym spotkaniu zagrał świetnie, strzelił dwa gole i wyrobił sto procent normy dwumeczu. Dlatego stwierdzenie, że zawiódł kogokolwiek byłoby nieadekwatne do sytuacji - podkreśla dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna".
Imponującą serię 22 meczów bez porażki zakończył Wojciech Szczęsny. To dopiero pierwsze spotkanie od jego debiutu, w którym FC Barcelona musiała uznać wyższość rywali z polskim bramkarzem w wyjściowym składzie (więcej -> TUTAJ).
- Myślę, że zakończenie tej passy ma w głębokim poważaniu i go to specjalnie nie obchodzi. Statystyki są istotne dla dziennikarzy i kibiców, dla piłkarzy mniej. Wojtek od początku sezonu spisuje się bardzo dobrze i nie sądzę, że ta porażka jakkolwiek się na nim odbije - zapewnia ekspert.
Z kim w pólfinale?
W kolejnym etapie Ligi Mistrzów Katalończycy zmierzą się z Bayernem lub Interem. Bliżej półfinału są zawodnicy z Mediolanu, którzy wygrali w Monachium 2:1.
- Niezależnie od wyników środowych spotkań, podobne szanse na triumf w rozgrywkach mają wszyscy. Być może z minimalnym wskazaniem na Paris Saint-Germain. FC Barcelona jest w grze o potrójną koronę, ale nie nazwałbym jej głównym faworytem. Piłkarze byli podłamani po meczu, jednak Flick wziął sprawy w swoje ręce, zmotywował ich i podkreślił, że wykonali zadanie, a awans jest najważniejszy. Dopiero następne spotkania powiedzą nam, w którym miejscu znajdują się Katalończycy. Są pewne powody do obaw, ale na razie bym się wstrzymał z osądami - podsumowuje Leszek Orłowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty