John Carver nie mógł być zadowolony po końcowym gwizdku sędziego. Prowadzona przez niego Lechia Gdańsk grała całkiem dobre spotkanie w Warszawie, ale gol Jana Ziółkowskiego w piątej minucie doliczonego czasu sprawił, że gdańszczanie wrócili do domu bez ani jednego punktu. Ostatecznie Legia wygrała 2:1.
- Wiemy jak to jest strzelić gola w ostatnich minutach. W przeciągu tygodnia doświadczyliśmy wszystkich możliwych emocji w futbolu. Zostaliśmy brutalnie zbici przez tę bramkę w ostatnich sekundach, ale nie mogę mieć pretensji do zawodników o zaangażowanie - mówił trener Carver na konferencji prasowej.
Anglik przyznał, że z trudem przyszło mu rozmawiać z zawodnikami po takim meczu.
- Strata gola w ostatnich sekundach nie jest przyjemnym uczuciem. Ciężko było mi wejść do szatni, bo było mi strasznie szkoda zawodników. Niezbyt często zdarzają się sytuacje, że brakuje mi słów, ale dziś tak właśnie było. Naszej drużynie należy się szacunek, bo przez 90 minut rywalizowaliśmy z Legią jak równy z równym. Jestem dumny z zawodników - mówił trener Carver.
ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć
Goncalo Feio był pełen uznania dla Lechii. - Chciałem docenić przeciwnika. Lechia wygrała w tej rundzie z Lechem i z Jagiellonią. I dziś - momentami - można było zrozumieć dlaczego. Lechia ma młody skład, odważnych zawodników, grających intensywnie. Skala talentu jest tam duża - przyznał trener stołecznej drużyny.
W pierwszej połowie bardziej mogła się podobać właśnie Lechia. Legia oddała jeden celny strzał - tuż przed gwizdkiem bramkę zdobył Luquinhas.
- Nie weszliśmy źle w ten mecz. Od razu mieliśmy sytuację, ale później spotkanie się wyrównało. To coś, czego nie chcemy, szczególnie na naszym stadionie, ale po raz kolejny byliśmy w stanie odwrócić wynik. W drugiej połowie z bardzo dużą konsekwencją dążyliśmy do zwycięstwa. Bramka na 2:1 mogła paść wcześniej - mówił Feio.
- Wygrałem sporo meczów w ostatnich minutach, zresztą jest to coś, co chcę, by było charakterystyczne dla moich zespołów - wiara i dążenie co celu do samego końca. Natomiast nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej mój zespół strzelił gola zarówno w ostatniej akcji pierwszej, jak i drugiej połowy - powiedział Portugalczyk.