1 
Kibice Getafe względnie spokojnie zachowywali się przez większość meczu z Realem Madryt. Były oczywiście gwizdy, gdy dłużej przy piłce utrzymywał się Vinicius lub sędzia podjął krzywdzącą - zdaniem fanów - decyzję dla ich zespołu.
Natomiast prawdziwą kocią muzykę usłyszeliśmy dopiero, gdy na boisku pojawił się Dani Ceballos. To była 78. minuta. Hiszpan zmienił Ardę Gulera i został przywitany potężną porcją gwizdów.
Co więcej, po chwili sędzia Jose Sanchez Martinez musiał przerwać grę. Piłkarze Realu zasugerowali mu (konkretnie Aurelien Tchouameni i Raul Asencio), że kibice Getafe zaczęli skandować obraźliwe hasła pod adresem Ceballosa.
Arbiter zaprosił na rozmowę trenerów obu zespołów oraz policjanta, który znajdował się w pobliżu ławek rezerwowych. Po kilkudziesięciu sekundach i interwencji spikera spotkanie zostało wznowiona.
Hiszpańscy dziennikarze będący na meczu od razu ustalili, że kibice krzyczeli słowa: - Ceballos, umrzyj.
Gdyby obraźliwe przyśpiewki nie ustały, to kolejnym krokiem byłoby zejście piłkarzy do szatni, a w ostateczności mecz nie zostałby dokończony.
No dobrze, ale skąd w ogóle taka niechęć kibiców Getafe akurat do Ceballosa? Lokalni dziennikarze sugerują, że trzeba cofnąć się do 2016 roku, gdy Ceballos był jeszcze piłkarzem Realu Betis. Podczas spotkania z Getafe (które przypieczętowało spadek tej drużyny z La Ligi) było nerwowo, a po jego zakończeniu doszło do bójki i Ceballos miał powiedzieć do jednego z rywali: - Zobaczmy, czy zgnijesz w drugiej lidze i znikniesz.
ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć
