Fan włoskiego klubu może zostać papieżem. I to szybciej niż jego drużyna mistrzem

Getty Images / Roberto Serra - Iguana Press / Na zdjęciu: Matteo Zuppi
Getty Images / Roberto Serra - Iguana Press / Na zdjęciu: Matteo Zuppi

Kardynał Matteo Zuppi ma spore szanse na zostanie papieżem. Duchowny jest mocno związany z piłką i kiedyś naraził się kibicom AS Romy. Pozostawał także w bliskiej przyjaźni ze znanym trenerem.

Był 1964 rok. Matteo Zuppi chodził do trzeciej klasy i wówczas dokonał wyboru, któremu klubowi będzie kibicował. Urodzony w Rzymie chłopak nie chciał wspierać jednego z lokalnych zespołów. Postawił na Bolognę FC, która wtedy zdobyła siódme w swojej historii mistrzostwo Włoch. Do dziś ostatnie.

- Zawsze spieramy się z bratem, który jest kibicem Juventusu - mówił Zuppi cytowany przez "Il Resto del Carlino". - W 1964 roku kibicowałem Bolonii i nie przyjął tego dobrze - dodawał ksiądz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fenomenalne gole to ich wizytówka. Znowu to potwierdzili

Pół wieku później Zuppiemu papież Franciszek zaproponował awans na arcybiskupa. I los po raz kolejny połączył go ze stolicą regionu Emilia-Romania. Całe życie był związany z Rzymem, a wówczas został metropolitą - właśnie nie w stolicy Włoch a - Bolonii.

- Kiedy w zeszłym roku prosili mnie, żeby został arcybiskupem Bolonii, odpowiedziałem, że łatwiej będzie Bolonii wygrać mistrzostwo, niż mi tutaj przyjechać. Teraz przyjechałem, więc... - opowiadał żartobliwie.

Wielka przyjaźń z gwiazdą

Ogromnym echem odbiła się przyjaźń Matteo Zuppiego z Sinisą Mihajloviciem. Legendarny serbski zawodnik, a później szkoleniowiec, jeszcze na początku września 2022 roku był trenerem Bolonii. Niewiele ponad trzy miesiące później zmarł na białaczkę. Jego śmierć wstrząsnęła nie tylko lokalnym środowiskiem, ale całą włoską piłką.

Duchowny mówił o tym, że byli z Mihajloviciem przyjaciółmi. - Nawet mnie pozdrawiał podczas transmisji telewizyjnych - wyznał Zuppi portalowi Vatican News.

- Pamiętał, że mówił mi o swojej chorobie od początku, jak prawdziwy mężczyzna. Opowiedział o swojej wycieczce do Medjugorje, że tam płakał jak dziecko i stał się wtedy prawdziwym mężczyzną. To mną wstrząsnęło, uderzyła mnie jego siła i wrażliwość, świadectwo w ciężkiej próbie. Był w stanie przenieść te wartości również do sportu, który pozostał jego pasją aż do końca - dodawał.

Kilka dni później to właśnie Zuppi przewodniczył mszy żałobnej w bazylice św. Petroniusza. Zyskał tym samym ogromny szacunek fanów Bolonii.

Zresztą cały czas kardynał jest zaangażowany w sprawy klubu. W ubiegłym roku odprawił msze dla drużyn młodzieżowych klubu. Podczas kazania odniósł się także do sportu.

- Bóg gra w drużynie każdego z nas, ponieważ chce, byśmy byli mistrzami wyzwania zwanego życie. To gra, w której niezależnie od tego, czy jesteście młodzi czy nie, nigdy nie przestajecie się uczyć. Dzisiejsza Ewangelia również przypomina nam o naszym zadaniu jako dzieci: wszystkie różne, ale wszystkie kochane - mówił.

Ale - z powodu fascynacji futbolem - raz znalazł się także w niebezpiecznej sytuacji. Miała ona miejsce jednak nie w Bolonii, a w Rzymie. W 2001 roku AS Roma zdobyła mistrzostwo Italii, a Zuppi był wtedy proboszczem parafii na Zatybrzu.

- Przyszli do mnie kibice i chcieli, żebym bił w dzwony. Odmówiłem, a oni na to: "Nie jesteś czasem za Lazio"? Na szczęście odeszli, ale i tak nie zadzwoniłem - opowiadał dla telewizji La7.

Przyszły papież?

Obecnie Matteo Zuppi jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do zastąpienia papieża Franciszka. Zasługi ma niemałe, przez długi czas był związany ze wspólnotą Sant'Egidio, negocjował pokój podczas wojny w Mozambiku w latach 90. Do tego jest szefem włoskiego episkopatu, przez długi czas blisko współpracował z Franciszkiem. Był wysłannikiem ds. wojny w Ukrainie. Reprezentuje liberalny, otwarty Kościół.

Podczas spotkania z kapłanami odniósł się do plotek, że jest jednym z głównych kandydatów na papieża. Kardynał Zuppi przywołał postać świętego Petroniusza, patrona Bolonii, mówiąc: - Ukazał mi się święty Petroniusz i powiedział mi, że nie odejdę stąd, dopóty Bologna nie zdobędzie mistrzostwa kraju.

Jego słowa brzmią zaskakująco podobnie do tych, które wypowiedział, zanim został metropolitą Bolonii. W tym roku jego ukochany klub nie zostanie mistrzem kraju, bo zajmuje 4. miejsce w tabeli i traci 11 punktów do lidera. Musiałby wydarzyć się cud, by w ostatnich pięciu meczach drużyna wyszła na prowadzenie. Już prędzej jeden z jego najsłynniejszych kibiców za kilkanaście dni może zostać głową Kościoła.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
małpa w czerwonym
26.04.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
bez okularów myślałem, że to sam nasz Wuc. 
avatar
Yollo
26.04.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
A jakiemu klubowi kibicuje nasz samozwańczy papież Rydzu - FC kryptogey Żoliborz? 
Zgłoś nielegalne treści