Barcelona ogłosiła, że w kadrze meczowej na finał Pucharu Króla znalazł się Marc-Andre ter Stegen. Niemiec pauzował od września z powodu poważnej kontuzji kolana. Hiszpańskie media są jednak przekonane, że miejsce między słupkami utrzyma Wojciech Szczęsny.
Dla polskiego golkipera będzie to drugi występ w "El Clasico". Polak strzegł bramki Barcelony w rozegranym w styczniu finale Superpucharu Hiszpanii. I chociaż "Duma Katalonii" wygrała tamto spotkanie 5:2, Szczęsny nie mógł być zadowolony ze swojej postawy.
Czerwona kartka w pierwszym "El Clasico" Szczęsnego
Był to jego trzeci występ w "Dumie Katalonii". W dwóch poprzednich zachował czyste konto. W finale Superpucharu Hiszpanii musiał wyjąć piłkę z siatki już w 5. minucie. Gola strzelił mu Kylian Mbappe. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.
W 54. minucie francuski napastnik otrzymał prostopadłe podanie za linię obrony Barcelony. Szczęsny wybiegł przed pole karne, chcąc zażegnać niebezpieczeństwo. Do piłki pierwszy dopadł Mbappe. Polak próbował zatrzymać akcję wślizgiem i wyciął równo z ziemią piłkarza Realu. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - czerwona kartka.
Na jego szczęście Barcelona prowadziła już wtedy 5:1. Co prawda w następstwie tego faulu Rodrygo wykorzystał rzut wolny, pokonując nierozgrzanego Penę, jednak Real nie był w stanie zdziałać nic więcej. "Duma Katalonii" mogła cieszyć się ze swojego pierwszego w sezonie trofeum.
Po meczu hiszpańska prasa "wydała wyrok" na Szczęsnego. Wiele wskazywało na to, że straci on dopiero co wywalczone miejsce w bramce. Stało się jednak inaczej. Hansi Flick postanowił konsekwentnie trzymać się raz podjętej decyzji i nadal stawiać na Polaka.
"Szczena" z powodu czerwonej kartki za faul na Mbappe pauzował w meczu 1/8 finału Pucharu Króla z Realem Betis. Później jednak wrócił do wyjściowego składu. Okazało się, że Flick podjął dobrą decyzję. Polak zbierał dobre noty za swoje występy. Stał się też "talizmanem" Barcelony.
Ma już na koncie 25 meczów w barwach tego klubu. "Duma Katalonii" wygrała 21 z nich, trzy razy remisowała i tylko raz przegrała. Nie oznacza to jednak, że Szczęsny zawsze był bezbłędny.
Feralny mecz z Benficą
21 stycznia Barcelona mierzyła się z Benficą Lizbona w wyjazdowym meczu fazy ligowej Ligi Mistrzów. W 22. minucie tego spotkania Szczęsny znów nie popisał się na przedpolu.
Polak wybiegł przed pole karne, by przeciąć długie zagranie. W groteskowy sposób zderzył się jednak z lewym obrońcą Barcelony Alejandro Balde. Nieporozumienie bramkarza i defensora wykorzystał Vangelis Pavlidis, który skierował piłkę do pustej bramki. Była to prawdopodobnie jedna z najłatwiejszych bramek w jego karierze.
Osiem minut później Szczęsny znów spóźnił się z interwencją. Tym razem faulował w polu karnym Kerema Akturkoglu. "Jedenastkę" na gola zamienił Pavlidis. Polak znów jednak mógł mówić o szczęściu. Barcelona mimo jego błędów wygrała to spotkanie 5:4.
Wydaje się, że pomyłki Szczęsnego nie były przypadkiem. Polak po dołączeniu do Barcelony zetknął się z zupełnie nowym dla niego systemem gry. Obrońcy "Dumy Katalonii" są ustawieni daleko od własnej bramki, co wymusza na golkiperze aktywną grę na przedpolu.
Zanim Szczęsny dołączył do Barcelony, przez siedem lat był piłkarzem Juventusu FC. Włoski zespół bronił zupełnie inaczej. Obrońcy grali blisko pola karnego, maksymalnie zagęszczając przestrzeń w strefie defensywnej. Polak nie musiał więc tak często przecinać prostopadłych podań.
W "Dumie Katalonii" Szczęsny notuje znacznie więcej ryzykownych wyjść. Mecze z Realem i Benficą pokazują, że nie zawsze mu się to opłaca. Są to jednak tylko incydentalne sytuacje. Znacznie częściej mówi się o jego dobrych interwencjach i tym, jak ratował zespół przed utratą bramek.
Z Hiszpanii dobiegają głosy, że dobra forma Polaka zostanie nagrodzona i otrzyma on propozycję przedłużenia wygasającej wraz z końcem tego sezonu umowy. Całkiem nieźle jak na zawodnika, który jeszcze we wrześniu ubiegłego roku przebywał na sportowej emeryturze.