Nie wybrzmiał jeszcze pierwszy gwizdek finału Pucharu Króla, a już wzbudził on gigantyczne kontrowersje. Do tego stopnia, że przez moment zastanawiano się, czy nie trzeba będzie poszukać nowego rywala dla FC Barcelony.
Wszystko zaczęło się od dość zaskakujących scen, jakie odegrały się na konferencji prasowej z udziałem sędziów tego spotkania. Arbiter Ricardo de Burgos Bengoetxea nie był w stanie powstrzymać łez podczas odpowiedzi na jedno z pytań dziennikarzy.
ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć
Dotyczyło ono krytycznych materiałów, które opublikowała klubowa telewizja Realu Madryt na jego temat. Pytający chciał dowiedzieć się, czy zdaniem sędziego wpłynęły one na stosunek dzieci do jego zawodu.
- Kiedy dziecko słyszy w szkole, że jego ojciec jest złodziejem, to bardzo trudne. Staram się wychować syna, by wiedział, że jego ojciec jest uczciwy. Chcę, by był ze mnie dumny, gdy odejdę z sędziowania - odpowiedział ze łzami w oczach.
Real błyskawicznie zareagował na tę sytuację. W mediach zaczęto mówić o rzekomych żądaniach "Królewskich" dot. zmiany składu sędziowskiego. Klub odwołał także konferencję prasową oraz oficjalny trening na Estadio la Cartuja (Więcej TUTAJ). Zastanawiano się nawet, czy podopieczni Carlo Ancelotti w ogóle wystąpią w finale.
W godzinach późnowieczornych "Los Blancos" zdementowali jednak te doniesienia, komunikując, że wezmą udział w spotkaniu.
"W świetle plotek, jakie pojawiły się w ostatnich godzinach, Real Madryt ogłasza, że nasza drużyna nigdy nie rozważała wycofania się z jutrzejszego finału" - przekazano.
Całą aferę dobitnie skomentowało Atletico Madryt, zamieszczając dosadny wpis w serwisie "X". "To jest nie do zniesienia. Przestańcie niszczyć wizerunek hiszpańskiej piłki nożnej #StopAcosoArbitralYa" - napisał oficjalny profil klubu.
Pierwszy gwizdek finału Pucharu Króla wybrzmi 26 kwietnia o godzinie 22:00. Transmisja w TVP Sport.
Athletic Club vs. FC Barcelona - oglądaj na żywo w ES1 o 20:55 w Pilocie WP (link sponsorowany).