Real Madryt stanie być może przed ostatnią szansą, by wygrać jakiekolwiek trofeum w tym sezonie. "Królewscy" tracą w ligowej tabeli cztery punkty do FC Barcelony, a do końca rozgrywek zostało tylko pięć kolejek. Odpadli również z Ligi Mistrzów w ćwierćfinale z Arsenalem FC.
Choć Katalończycy przystąpią do finału Pucharu Króla w roli faworyta, Piotr Urban przestrzega przed skreślaniem ich odwiecznych rywali. Dodatkowo odnosi się także do sytuacji Polaków i patrzy na projekty obu drużyn przez pryzmat przyszłości.
ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: FC Barcelona w tym sezonie nie miała litości dla Realu Madryt, upokarzając drużynę Carlo Ancelottiego w obu meczach. Przed finałem Pucharu Króla zespół Hansiego Flicka jest również faworytem.
Piotr Urban, komentator Eleven Sports, ekspert La Liga: Wielu skreśla Real już na starcie, co z jednej strony rozumiem. Znajduje się w kryzysie, gra gorzej od FC Barcelony na przekroju sezonu i dopiero co odpadł z Arsenalem z Ligi Mistrzów, w stylu który pozostawiał wiele do życzenia. Wciąż nie można zapominać natomiast, że Real ma wiele jakości. Niektórzy już dopisują Dumie Katalonii Puchar Króla, z kolei ja jestem sceptyczny.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Wszystko zależy od planu Carlo Ancelottiego na ten mecz. Jeśli nastawi się na grę z kontry, jego drużyna na pewno stworzy swoje szanse. FC Barcelona faktycznie jest faworytem, ale w takim spotkaniu to nic nie znaczy. Z kolei Real walczy o to, by zachować twarz. Puchar Króla nie do końca pozwoli im uratować sezon, ale wygranie El Clasico w jakimkolwiek finale dodaje prestiżu.
Gdzie Real powinien szukać swoich szans?
Sytuacja jest dosyć prosta. Jeśli drużyna z Madrytu będzie ustawiała się zbyt wysoko, to może ją pogrążyć. W takich warunkach FC Barcelona czuje się zbyt komfortowo. Należy jednak pamiętać, że nie ma groźniejszego zespołu dla Katalończyków od skrzywdzonego Realu. Jeśli podopieczni Ancelottiego popracowali nad grą w obronie i będą trzymali rękę na pulsie, nie są bez szans. Wynik jest sprawą otwartą.
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu powiedzielibyśmy, że projekt Realu wygląda zdecydowanie bardziej stabilnie. Sytuacja się odwróciła. FC Barcelona ma bardzo młody zespół, świetnie grający w piłkę. W Madrycie jest nad czym pracować.
Oceniając boiskowe wydarzenia, można odnieść takie wrażenie. To, co dzieje się poza murawą, to inna sprawa. Nawet gdyby FC Barcelona nic nie wygrała w tym sezonie, rokowania byłyby dobre. Z tym, że trudno uwierzyć, by miał ziścić się tak czarny scenariusz. Real miał być nie do zatrzymania z Mbappe. Wyszło trochę inaczej, ale nie wiadomo, co przyniosą kolejne sezony.
Już teraz mówi się o zwolnieniu Carlo Ancelottiego.
Gdy nie wygrywasz nic w sezonie, będąc Realem, mając do dyspozycji takich zawodników, to jest odbierane w środowisku jak hańba. Tego typu giganci są rozliczani z trofeów. Sam Puchar Króla przy porażce na krajowym podwórku i w Lidze Mistrzów, byłby tylko nagrodą pocieszenia. Dlatego nie dziwię się, że zarząd chce głowy Ancelottiego. Na razie doniesienia związane z jego zwolnieniem to tylko plotki. W świecie piłki takowe często się sprawdzają, ale to jeszcze nic pewnego.
Mówi pan, że rozumie chęć zakończenia współpracy z Ancelottim. Nawet gdyby obie strony rozstały się jeszcze w trakcie sezonu?
To byłoby dla mnie nieakceptowalne. Tak nie powinno się robić. Na razie jednak nic nie wskazuje, że Real zdecydowałby się na skrajnie radykalne rozwiązanie. Spekulacje nie wystarczą, by się tego spodziewać.
W zbliżającym się Pucharze Króla FC Barcelona musi sobie radzić bez Roberta Lewandowskiego. To ogromny cios?
Statystyki mówią same za siebie. Duma Katalonii bez "Lewego" to gorsza drużyna, co dla mnie nie ulega wątpliwości. Mówimy o zawodniku, który był poważnym kandydatem do zdobycia Złotego Buta, najlepszym strzelcu La Liga i jedną z największych gwiazd w Europie. Każdy chciałby mieć go w drużynie.
W Polsce jego absencja na pewno boli bardziej. Dla niektórych zawodników taki finał może się przytrafić raz w życiu. W takich spotkaniach można zbudować swoją legendę, bo ich prestiż jest ogromny. Robert niewątpliwie już to zrobił, ale stracił szansę, by napisać kolejny rozdział swojej historii. O takich finałach niekiedy mówi się przez długie lata. Pozostaje nam się cieszyć z drugiego polskiego akcentu, Wojtka Szczęsnego.
Kontuzja "Lewego" najpewniej pozbawia go jakichkolwiek szans na zdobycie Złotej Piłki. W naszym kraju wielu kibiców marzyło, że Polak zdoła po nią sięgnąć.
Z całym szacunkiem do Roberta, w ogóle go nie brałem pod uwagę, jako potencjalnego zwycięzcę. Złoty But mu się należał, ale na Złotą Piłkę Raphinha zasłużył bardziej. Musimy wspierać obiektywnie. Miał zdecydowanie inny wpływ na grę, na murawie robił więcej. By zdobyć tak prestiżową nagrodę, trzeba dorzucić coś ekstra. Brazylijczyk to pokazał, był efektywny i efektowny. Ubolewam natomiast, że "Lewy" raczej wypisał się z walki o Złotego Buta.
W mediach zagranicznych pojawiają się plotki, że w finale Pucharu Króla Flick może postawić na Marca-Andre ter Stegena, a Wojciech Szczęsny obejrzeć mecz z ławki rezerwowych.
Nie brałbym tego na poważnie. Nie ma w tym logiki. Niemiec jest świetnym bramkarzem, ale bardzo długo nie grał. Przeszedł poważna kontuzję. To zbyt ważna pozycja, żeby pozwolić sobie na eksperymenty w kluczowym etapie sezonu. Sami widzieliśmy, jak długo Wojtek wdrażał się do gry. Nie ma czasu, by budować ter Stegena. Dlatego jestem spokojny, że Szczęsny zachowa miejsce w bramce do końca sezonu. Za to ciekawie zapowiada się jego walka o pozostanie numerem jeden w przyszłorocznych rozgrywkach. Wszystko wskazuje na to, że Polak przedłuży kontrakt.
To dobre rozwiązanie, nawet jeśli miałby nie grać?
Szczęsny ma za sobą bardzo dobry rok. FC Barcelona jest dla niego nagrodą za imponującą karierę. Już nic nie musi. Myślę, że nawet gdyby nie grał regularnie, i tak będzie się cieszył. To świetne miejsce do życia. Gra w klubie cieszącym się świetną renomą. Tak naprawdę wykonuje pracę marzeń, patrząc przez pryzmat zawodowego bramkarza.
Można się zastanawiać, czy z perspektywy FC Barcelony stawianie na dwóch doświadczonych golkiperów, to właściwe rozwiązanie. Być może lepiej byłoby postawić na jednego perspektywicznego. Niemniej to nie jest nasze zmartwienie.
Przed sezonem rozmawialiśmy na temat kadry Katalończyków. Doszliśmy do wniosku, że młodość nie zawsze musi być jej atutem w tym sezonie. Po nim sytuacja się zmienia. Drużyna dojrzewa, a wielu piłkarzy ma przed sobą najlepsze lata kariery.
FC Barcelona stworzyła mieszankę młodości, wspomaganej doświadczeniem. Wszystko się uzupełnia i tworzy jedną spójną całość. Starsi piłkarze odciążają wschodzące gwiazdy, dzięki czemu na ich barkach nie spoczywa ogromna presja i mogą w spokoju się rozwijać. Wszystko wskazuje na to, że kibice FC Barcelony w kolejnych latach będą mieli jeszcze wiele powodów do radości.
Za to w Madrycie mają wiele powodów do obaw. Już teraz Florentino Perez zapowiada, że jeśli drużyna nie wygra żadnego trofeum, wysłucha każdą ofertę i żaden piłkarz nie będzie mógł czuć się bezpiecznie.
Real odbił się od ściany. Brak Toniego Kroosa okazał się niezwykle dotkliwy, nikt nie był nawet blisko, żeby go godnie zastąpić. Ponadto dostrzegam tam problemy z zaangażowaniem. Siła rażenia linii ofensywnej "Królewskich" jest ogromna, ale przez to wsparcie defensywy spada. Jeśli jeden atakujący odpuszcza powrót do obrony, pracować muszą pozostali. W przypadku, gdy w podobny sposób postępuje trzech piłkarzy, pojawia się tuż problem i tworzy luka nie do załatania.
W tym sezonie w Madrycie zabrakło również motywacji. Real musi poczynić więcej zmian od FC Barcelony i ratować sytuację. Perez jednak wielokrotnie pokazał, że umie zarządzać mocarstwem, więc zapewne już ma plan. Sytuacja jest dynamiczna.
Blaugrana ma szansę nawiązać do sukcesów Pep Guardiola i sięgnąć po upragnioną potrójną koronę jeszcze w tym sezonie?
Patrząc przez na całokształt wszystkich rozgrywek, czemu nie. Niemniej zespół wygląda już gorzej na tym etapie, sprawia wrażenie bardziej zmęczonego. Pytanie, czy niektóre mecze będzie w stanie przepychać, tak jak miało to miejsce z RCD Mallorca i Celtą Vigo.
Finał Pucharu Króla FC Barcelona - Real Madryt w sobotę (26.04 o godz. 22:00). Relacja NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Athletic Club vs. FC Barcelona - oglądaj na żywo w ES1 o 20:55 w Pilocie WP (link sponsorowany).