Wyszło na jaw, że Keylor Navas był jedną z opcji dla FC Barcelona, gdy zespół pilnie potrzebował nowego golkipera. Były bramkarz Realu Madryt, który po odejściu z Paris Saint-Germain pozostawał wtedy bez klubu, dziś reprezentuje barwy Newell's Old Boy's.
Navas w rozmowie w programie "El Larguero" na antenie Cadena SER potwierdził zainteresowanie ze strony Barcelony i odsłonił kulisy. Blaugrana kontaktowała się z jego agentem, ale strony nie doszły do porozumienia.
ZOBACZ WIDEO: Stadiony świata. Na tego gola można patrzeć i patrzeć
- Odebrałem to raczej jako coś miłego, że klub, który przez tyle lat był rywalem, który wie, że zawsze byłem w bieli… widzi we mnie opcję. Myślę, że to coś, co należy docenić i uszanować. Nie patrząc na przeszłość, potraktowałem to jako komplement - powiedział piłkarz z Kostaryki. Jak dodał cała operacja transferowa byłaby jednak bardzo skomplikowana.
Ostatecznie Barcelona zdecydowała się na Wojciecha Szczęsnego, który przełożył sportową emeryturę i podpisał kontrakt. Polski bramkarz po początkowych trudnościach z adaptacją zdobył zaufanie trenera Hansiego Flicka i jest teraz numerem jeden.
- Nie, mnie to nie zaskoczyło. Bo pozycja bramkarza to taka, że nawet jeśli długo się nie trenuje czy nie gra, to umiejętności się nie zapomina - odpowiedział Navas, który został zapytany, czy zdziwiła go bardzo dobra forma Szczęsnego.
- Wszystko zależy od klubu - czy ma do ciebie cierpliwość, czy da ci czas: dwa, dwa i pół miesiąca, trzy miesiące, miesiąc - aż dojdziesz do formy. On dostał tę szansę. A był przecież przez wiele lat bramkarzem Juventusu i grał bardzo dobrze. Takich rzeczy się nie zapomina z dnia na dzień - kontynuował Navas.