Kiwior wprowadzi Arsenal do finału LM? "Są tacy, którzy przynoszą szczęście"

Getty Images / Na zdjęciu: Jakub Kiwior
Getty Images / Na zdjęciu: Jakub Kiwior

- Od małego Kubuś był wyjątkowy - mówi nam Krzysztof Berger, pierwszy trener i odkrywca talentu Jakuba Kiwiora. Opiekun Groma Tychy nie jest zaskoczony progresem obrońcy i tłumaczy, dlaczego w Polsce nie mamy więcej zawodników na takim poziomie.

To być może najlepsze dni w dotychczasowej karierze Jakuba Kiwiora. Kontuzje w szeregach Arsenalu sprawiły, że polski obrońca otrzymał szansę gry w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Nie przestraszył się Viniciusa Juniora czy Kyliana Mbappe, umiejętnie neutralizując zagrożenie ze strony gwiazd "Królewskich".

Później Kiwior dołożył do tego gola w meczu Premier League. Polscy kibice przed półfinałem Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain mogą być pełni optymizmu. Zwłaszcza jeśli w drugiej części drabinki FC Barcelona pokona Inter Mediolan, to czekać nas będzie wyjątkowo "polski" finał elitarnych rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO: Ale historia! Papież Franciszek z szalikiem Jagiellonii Białystok

Kiwior przynosi szczęście?

Przebieg kariery Kiwiora był nieoczywisty. Jeszcze jako junior wyjechał do RSC Anderlecht. Do wielkiej piłki przebijał się przez Słowację, gdzie reprezentował FK Zeleziarne Podbrezovą i MSK Żylinę. Stamtąd przeniósł się do włoskiej Serie A i Spezii Calcio.

Gdy trafiał do Arsenalu, niektórym wydawało się, że przedwcześnie decyduje się na transfer do takiego giganta. W zespole "Kanonierów" popełniał błędy, trafił na ławkę i właściwie od dawna plotkuje się o jego możliwej sprzedaży. Nawet w tym tygodniu pojawiły się plotki, że londyńczycy wycenili obrońcę na 25-30 mln euro.

- Kuba od samego początku miał takie szczęście, że zawsze grał z drużyną, która dużo wygrywała. Zawsze działo się coś pozytywnego wokół niego. Są tacy, którzy przynoszą szczęście i myślę, że Kuba jest takim piłkarzem. Może poprowadzi Arsenal do finału LM? Nie jestem prorokiem, ale fajnie, gdybyśmy mieli wychowanka w takim spotkaniu - mówi nam Krzysztof Berger, prezes i trener Groma Tychy.

To właśnie Berger jest odkrywcą talentu Kiwiora. Młody piłkarz treningi pod jego okiem rozpoczął mając ledwie 4 lata - najpierw w Chrzcicielu Tychy, później w Gromie. - Od małego nazywam go Kubuś i tak zostało. Cieszę się, że tak potoczyła się jego kariera. To ogromna radość, że trenowało się takiego chłopaka - cieszy się trener ze Śląska.

Nasz rozmówca nie ukrywa, że ostatnie sukcesy Kiwiora sprawiły, że zainteresowanie jego klubem wzrosło. - Kibicujemy mu, jak tylko możemy. Jest teraz większy napływ dzieci do klubu, bo chcą być drugim Kubusiem. Zresztą, my też chętnie byśmy wypromowali kolejnego gracza takiego formatu - podkreśla Berger.

Klucz do sukcesu Kiwiora

Krzysztof Berger szkoli młodych piłkarzy w Gromie Tychy metodą Coervera. W rozmowie z WP SportoweFakty narzeka, że niewielu trenerów w Polsce decyduje się na taki system szkoleniowy, a on "daje świetne efekty". Również Kiwior trenowany był według założeń opracowanych przez kilkudziesięcioma laty w Holandii. Na czym on polega?

- To jest system piramidalny. Składa się z sześciu bloków i opiera się na szkole operowania piłką. Zostało to opracowane przez jednego z holenderskich piłkarzy. Gdy zobaczyłem to grubo ponad 20 lat temu na pierwszych kasetach VHS, jak dzieciaki pracują tylko z piłką, używają zwodów, uczą się czucia piłki, to byłem w szoku - zwierza nam się Berger.

W metodzie Coervera zawodnicy nie poświęcają aż takiej uwagi strzałom czy bieganiu od bramki do bramki - twórca tego systemu wychodzi z założenia, że tego można się nauczyć na późniejszym etapie szkolenia. Zamiast tego, jest dużo gry dwa na dwa i to na małej przestrzeni.

- Gdy zobaczyłem, jak małe dzieci w Holandii tak grają, to dopiero sobie uzmysłowiłem, jak bardzo jesteśmy w lesie. My dopiero takie treningi stosujemy u 10-latków, a w Holandii i Niemczech trenuje się w ten sposób 4-latków. Przez całe lata byliśmy w plecy i teraz mamy tego efekty - dodaje trener Gromu Tychy.

Odkrywca talentu Jakuba Kiwiora podkreśla, że obecnie z nieco młodszego pokolenia polskich piłkarzy tylko Piotr Zieliński i Kacper Urbański potrafią operować piłką, bo byli szkoleni właśnie metodą Coervera. - To jest jak porównać Malucha do Mercedesa. Dwa lata i efekty takich treningów widać w każdej grupie wiekowej. Tyle że trzeba trenerów, którzy będą rozumieli ten system i będą chcieli na niego stawiać, a z tym jest u nas problem - tłumaczy.

Kiwior podporą reprezentacji?

Jakub Kiwior urodził się w Tychach i obecnie cieszy się tam sporą popularnością. Po raz ostatni odwiedził dawny klub dwa lata temu. Gdy zorganizowano z nim spotkanie w lokalnej szkole, przez dwie godziny rozdawał autografy.

- Teraz ten kontakt między nami jest rzadszy. Życie Kuby się zmieniło. Wziął ślub, stał się bohaterem głośnego transferu. Słyszałem, że co miesiąc musi kupować nową kartę SIM, bo ktoś dostaje jego numer telefonu i jest bez przerwy atakowany różnymi prośbami - opowiada nam pierwszy trener Kiwiora.

Berger nie jest zaskoczony skalą rozwoju swojego byłego podopiecznego. - Od początku się wyróżniał. Jak czegoś nie wiedział, to się pytał. Od początku dobrze układał stopę, miał celne podania. Czasem niektóre dzieci trzeba przez kilka lat uczyć tego, jak mają układać stopę. Kuba się z tym urodził. Był też bardzo uczuciowy. Potrafił się popłakać, jak się gdzieś spóźnił. Był też ambitny i zaangażowany, dla nas stał się maskotką klubową - mówi trener Gromu Tychy.

Do eksplozji talentu Kiwiora dochodzi w momencie, gdy nasza reprezentacja ma spory problem z blokiem defensywnym. Gracz Arsenalu w wieku 25 lat wydaje się być idealnym kandydatem na podporę kadry. - Czy będzie jej liderem? Pewnie tak, ale trzeba spojrzeć choćby na Glika. On początkowo był niepewny. Zyskał taką pewność siebie dopiero ok. 28. roku życia - analizuje Berger.

- Kuba jest młodszy, a już gra w Arsenalu. Ma przed sobą dekadę na wysokim poziomie. Unikał dotąd kontuzji i oby tak zostało. To go zresztą zawsze cechowało, że potrafił grać co trzy dni na pełnych obrotach - dodaje trener Gromu Tychy.

Może się jednak okazać, że mimo świetnych występów, Arsenal latem postanowi spieniężyć Kiwiora. Jego nazwisko wymienia się w kontekście takich klubów jak AC Milan czy Juventus FC. Czy to jego piłkarski Olimp? - My jesteśmy narodem, który lubi ponarzekać. Lewandowskiemu coś nie wyjdzie, to krytykujemy i zapominamy, co zrobił. Kubuś popełni jakiś błąd albo usiądzie na ławce, to od razu są wiadomości o jego transferze - komentuje Berger.

- Teraz wskoczył do składu Arsenalu, los mu dopomógł i widzimy, że to jednak nie są za wysokie progi dla niego, bo trzyma ten poziom. Nikt mu tego nie zabierze. Może Arsenal to jest na ten moment jego sufit, ale doceńmy to, bo przecież to jest topowy klub. I równie dobrze może ten sufit przebić, bo kto, jak nie Kubuś? - pyta retorycznie trener Gromu Tychy.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
mały w
29.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ściana?
Tak, Kiwior wprowadzi Arsenal do finału LM jak zostanie jego trenerem!
Na ten czas jest jednym z jedenastu piłkarzy klubu na boisku?! 
avatar
Obiektywny8808
29.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pięciu Polaków w pólfinałach Ligi Mistrzów jeśli nie wygra PSG to na pewno którys z Polaków zgarnie LM w tym roku. 
Zgłoś nielegalne treści