Arsenal znalazł się w trudnym położeniu po pierwszym meczu z PSG. Przegrana 0:1 stawia "Kanonierów" pod ścianą w perspektywie wyjazdu do Paryża w przyszłym tygodniu. Z drugiej strony londyńczycy mogą się cieszyć, że nie przegrali wyżej. Tak by się stało, gdyby zawodnicy Luisa Enrique mieli lepiej nastawione celowniki.
Zobaczymy jeszcze, co pokaże w środę FC Barcelona w starciu z Interem, natomiast bardzo mocno oddalił się "polski" finał Ligi Mistrzów.
Zwłaszcza, że Jakub Kiwior jest w tak dobrej formie, że naprawdę byłoby szkoda, gdyby nie mógł zagrać na Roberta Lewandowskiego (o ile oczywiście Barca wyeliminuje Inter, co wcale nie jest takie oczywiste i o ile "Lewy" będzie w pełni sił).
Przeciwko PSG Kiwior prezentował się więcej niż dobrze. Wyglądał nawet lepiej niż William Saliba, co jest sporym komplementem. W obronie zdarzyło mu się parę pomyłek, natomiast patrząc przez pryzmat dziewięćdziesięciu minut, występ trzeba ocenić bardzo pozytywnie. Zwłaszcza, że musiał radzić sobie z zawodnikami pokroju Ousmane Dembele, którzy jest jednym z kandydatów do zdobycia Złotej Piłki.
Polak nie bał się brać ciężaru gry na siebie, potrafił odważnie wprowadzić piłkę do formacji ofensywnej. To kompletnie inny zawodnik niż jeszcze parę tygodni temu, nie mówiąc o miesiącach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Stać ich na luksus. Zobacz "bryki" znanych piłkarzy
W ogóle sytuacja z Kiwiorem pokazuje, jak wiele w futbolu znaczy przypadek i zdarzenie losowe. Przecież gdyby Gabriel Magalhaes nie doznał kontuzji, to Kiwior dalej byłby "przyspawany" do ławki rezerwowych. Mikel Arteta miał żelazny duet stoperów i wspomniany Brazylijczyk występował obok Saliby.
Oczywiście Arteta nie dał mu nic za darmo. Gdyby Kiwior nie dał rady, to nie dostałby kolejnych szans. On jednak wykorzystał okazję i nie daje trenerowi żadnych sygnałów, by go odstawić.
Dwumecz z Realem Madryt był wręcz wzorowy w jego wykonaniu. Może i dokonywał głównie prostych i bezpiecznych wyborów, ale w kilku sytuacjach pokazał, że gdy trzeba zagrać zdecydowanie i twardo, to tego nie unika.
Obecnie Kiwior jest liderem formacji obronnej zespołu, który jest w półfinale Ligi Mistrzów. Takie sprawdziany z Realem i PSG mogą dać mu wiele, zwłaszcza pod kątem doświadczenia. To piłkarski szczyt. Nie da się wejść wyżej w klubowej piłce.
Jest chwalony przez trenera, kolegów z drużyny. I przede wszystkim przez angielskich dziennikarzy, którzy przecież nie zawsze patrzą na piłkarzy przychylnym okiem i potrafią "zgrillować" nawet największe gwiazdy.
Aż żal, że obecnie nie ma żadnej przerwy reprezentacyjnej, bo chciałoby się sprawdzić Kiwiora w kadrze w meczu z jakimś mocnym rywalem, np. Holandią, z którą zagramy w eliminacjach mistrzostw świata. A - jak dobrze wiemy - polscy zawodnicy często mają problem z przełożeniem dobrej gry w klubie na reprezentację.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty