Plażowanie GKS-u Katowice w Kielcach. Korona zadała cios w samej końcówce

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Korona Kielce
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Korona Kielce

Na zakończenie 31. kolejki PKO Ekstraklasy Korona Kielce wygrała z GKS-em Katowice 2:1. Gospodarze byli zespołem lepszym, a przede wszystkim bardziej zdeterminowanym. Zespół Rafała Góraka sprawiał natomiast wrażenie, że myślami jest już na urlopach.

Plaża. Przez 80 minut GKS Katowice nie zrobił w Kielcach absolutnie nic. Wystarczyło jednak jedno dośrodkowanie Alana Czerwińskiego, przytomne zachowanie Oskara Repki, by zapewnić emocje w końcówce.

Gospodarze zdecydowanie bardziej chcieli wygrać. Poziom zaangażowania, determinacji był nieporównywalnie większy niż w przypadku piłkarzy z Katowic. Oni chyba myślami są już na wakacjach, bo w Kielcach przez większość meczu nie przypominali zespołu z poprzednich spotkań.

Inna sprawa, że w końcówce w końcówce GKS zrobił dużo, by sięgnąć po pełną pulę. Świetną okazję zmarnował Czerwiński, a następnie Filip Szymczak. Korona nie potrafiła w żaden sposób zareagować na straconego gola. Ale do czasu czerwonej kartki (za dwie żółte) dla Repki.

W czwartej minucie doliczonego czasu Wiktor Długosz zapomniał, że jest Wiktorem Długoszem i popisał się cudowną asystą tzw. fałszem, a bohaterem Korony został Dawid Błanik.

Korona wygrała kolejny mecz i - patrząc tylko na rundę wiosenną - ma tyle samo zdobytych punktów, co walczący o mistrzostwo Polski Lech Poznań.

ZOBACZ WIDEO: Fenomenalna bramka z rzutu wolnego. 17-latek zadziwił świat

Przebieg meczu jest o tyle zaskakujący, że... oba zespoły były w podobnej sytuacji, to znaczy nie grają już w tym sezonie o nic. Nie grozi im spadek, a strata do czołowych miejsc jest zbyt duża. Różnica w nastawieniu była jednak kolosalna.

Mimo to do przerwy zanosiło się na bezbramkowy remis. Jednak w czasie doliczonym fatalnie we własnym polu karnym zachował się Borja Galan. Stracił piłkę i po chwili Szykawka cieszył się ze zdobycia bramki, wykorzystując przytomną asystę Fornalczyka. Zresztą, wynik dla Korony mógł być jeszcze bardziej korzystny, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy Fornalczyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Dawidem Kudłą.

Szanse GKS-u? Cóż, nie było. Zero. Nic. Ten zespół w ofensywie praktycznie nie istniał, a z tyłach był totalnie pogubiony. Liczba prostych strat na własnej połowie była zatrważająco duża. A jeśli dołożyć do tego zawodników Korony, idących z pełnym zaangażowaniem do każdej piłki, to można sobie wyobrazić jak to się mogło skończyć.

I wynik byłby wyższy, gdyby gospodarze mieli lepiej nastawione celowniki. Raz zabrakło, by ktoś dołożył nogę, w innej akcji piłka szybowała obok bramki lub nad nią. A tak katowiczanie nieoczekiwanie doszli do głosu.

Mimo wszystko byłoby bardzo niesprawiedliwe, gdyby Korona tego meczu nie wygrała.

A finalnie wygrała.

Korona Kielce - GKS Katowice 2:1 (1:0)
1:0 Jiewgienij Szykawka 45+1'
1:1 Oskar Repka 83'
2:1 Dawid Błanik 90+4'

Składy:

Korona: Rafał Mamla - Wiktor Długosz, Miłosz Trojak, Kostas Sotiriou (52' Bartłomiej Smolarczyk), Pau Resta, Konrad Matuszewski - Dawid Błanik, Martin Remacle (81' Miłosz Strzeboński), Nono (89' Wojciech Kamiński), Mariusz Fornalczyk (82' Hubert Zwoźny) - Jiewgienij Szykawka (82' Jakub Bąk).

GKS: Dawid Kudła - Konrad Gruszkowski (82' Mateusz Mak), Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Marten Kuusk, Borja Galan (74' Mateusz Marzec) - Adrian Błąd (74' Dawid Drachal), Oskar Repka, Mateusz Kowalczyk, Bartosz Nowak (82' Bartosz Baranowicz) - Filip Szymczak.

Żółte kartki: Repka (GKS).
Czerwona kartka: Repka 90+1' (Korona, za drugą żółtą).

Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa).

Komentarze (1)
avatar
Ahmann Kaji
6.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ewidentnie od momentu jak te drużyny dostały nowy stadion, to te nowe stadiony nie służą dla tych ekip. GKS w plecy, Puszcza w plecy 
Zgłoś nielegalne treści