19 kwietnia, podczas meczu ligowego z Celtą Vigo (4:3), Robert Lewandowski doznał urazu mięśnia lewego uda. A według relacji "Mundo Deportivo" skarżył się na niego już kilka dni wcześniej, przed rewanżem z Borussią w Lidze Mistrzów (15.04). Zagrał najpierw w Dortmundzie, a potem przeciwko Celcie, ale organizm powiedział "stop".
Klub nie podał wówczas, jak długo będzie pauzował 36-latek. FC Barcelona ograniczyła komunikat jedynie do wskazania, że Lewandowski uszkodził mięsień półścięgnisty. Według ekspertów to "najtrudniejszy w regeneracji" mięsień spośród mięśni tworzących pasmo kulszowo-goleniowe. Więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewałeś. Tak wygląda luksusowy autokar Manchesteru City
Błyskawiczny powrót
Czas regeneracji zależy od stopnia uszkodzenia, ale klub nie poinformował, jak poważna jest kontuzja Lewandowskiego. Minimalna przerwa przy najłagodniejszej formie urazu, czyli naciągnięciu, to trzy tygodnie. Według Javiera Miguela z dziennika "AS", schodząc z boiska, Polak miał jednak powiedzieć, że zerwał mięsień (hiszp. "me he roto").
To oznaczałoby zdecydowanie dłuższą absencję, tymczasem już 15 dni po pechowym meczu z Celtą Lewandowski wznowił treningi, a po 17 dniach ma zagrać przeciwko Interowi Mediolan w rewanżowym spotkaniu 1/2 finału Ligi Mistrzów. Więcej TUTAJ.
- Skoro wznowił treningi i jest w kadrze na wtorkowy mecz, to mamy pewność, że nie doszło do zerwania mięśnia, jak pisano w Hiszpanii. To możemy wykluczyć, bo nierealne byłoby, żeby przy takim urazie tak szybko wrócił do jakiegokolwiek treningu - mówi WP SportoweFakty dr Krzysztof Jamka, fizjoterapeuta i osteopata.
- Pewnie mieliśmy zatem do czynienia z naciągnięciem, ale nawet przy takim urazie fizjologiczna regeneracja tkanki zajmuje ok. trzy tygodnie, a ma zagrać dwa i pół tygodnia po uszkodzeniu mięśnia - zwraca uwagę nasz rozmówca.
Nie ma cudów
Lewandowski ma opinię piłkarza, który przeczy prawom natury, ale jego szybki powrót na boisko nie jest efektem cudu. To, że jest do dyspozycji Hansiego Flicka na mecz w Mediolanie, nie musi oznaczać, że jest w pełni zdrowy.
- Nawet przy najbardziej optymistycznym wariancie, przy szybko postępującej regeneracji, która u Lewandowskiego jest możliwa, bo wiemy, jak dba o siebie i jak jego organizm funkcjonuje, minimalny czas na regenerację mięśnia do stu procent wynosi ok. trzy tygodnie - podkreśla dr Jamka.
- Myślę, że potrzeba chwili, potrzeba jego obecności jest na tyle duża, że prawdopodobnie zdecydowano się na inne działania poza naturalnymi, czyli na blokadę. One są w stanie przyspieszyć regenerację, ale w dłuższej perspektywie wpływają negatywnie na tkankę - zastrzega nasz rozmówca
Jakie zatem ryzyko niesie ze sobą gra z nie do końca zregenerowanym mięśniem i blokadzie? - Uraz może się pogłębić. Ponadto, blokada osłabia tkankę łączną. Mięsień może być tak obciążony, że może się częściej "odzywać". Z drugiej strony, mówmy o prawie 37-letnim zawodniku, który rozgrywa kolejny "sezon życia", więc zważono ryzyko i uznano, że liczy się "tu i teraz" - tłumaczy krakowski fizjoterapeuta i osteopata.
Wysoka stawka
Czy stosowanie blokad to częsta praktyka w piłce nożnej na najwyższym poziomie? Dr Jamka: - Zależy, jak zdefiniujemy "często". Każdego tygodnia w każdej lidze kilku zawodników pojawia się na boisku na blokadach. Znam przypadki piłkarzy, którzy potrafili rozegrać w ten sposób pół sezonu. Są tacy, o których mówiono, że karierę zakończą dopiero, kiedy wycofają blokady... To jest powszechne zjawisko. W przypadku Lewandowskiego na pewno mówimy o świadomej decyzji piłkarza. Nie wyobrażam sobie, by klub go do tego zmuszał.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, w jakim momencie sezonu jesteśmy. Przed Barceloną kluczowy tydzień finiszu sezonu. Stawką wtorkowego meczu z Interem jest awans do finału Ligi Mistrzów, a już pięć dni później czeka nas El Clasico, które może rozstrzygnąć losy mistrzostwa Hiszpanii.
Lewandowski wraca więc, by pomóc Barcelonie w grze o najwyższą stawkę. Ponadto, o sam walczy o ambitne indywidualne cele. W rywalizacji o koronę króla strzelców Ligi Mistrzów musi gonić Serhou Guirassy'ego i Raphinhę. Z kolei w wyścigu o Trofeo Pichichi musi uciekać Kylianowi Mbappe, który zbliżył się do niego na jedną bramkę.
W tym kontekście łatwiej zrozumieć podjęcie przez Lewandowskiego ewentualnego ryzyka. Sezon kończy się za cztery tygodnie, więc jeśli spełni się czarny scenariusz, "Lewy" będzie miał ponad dwa miesiące na dojście do siebie przed kolejnymi rozgrywkami. Na szali jest jednak jego występ przeciwko Finlandii w 3. kolejce el. MŚ 2026 (10.06). Z drugiej strony, rok temu Lewandowski zaryzykował właśnie dla reprezentacji Polski.
Czasu nie oszukasz
36-latek nie po raz pierwszy bowiem w ostatnim czasie wraca nadspodziewanie szybko po urazie mięśnia z pasma kulszowo-goleniowego. 10 czerwca 2024 roku, w próbie generalnej przed mistrzostwami Europy z Turcją (2:1) naderwał mięsień dwugłowy prawego uda, a już 11 dni później zagrał w drugim meczu turnieju przeciwko Austrii (1:3).
Był to jednak jeden z jego najsłabszych reprezentacyjnych występów w karierze. Pojawia się zatem pytanie, czy z nie do końca zregenerowanym mięśniem piłkarz jest gotowy do gry na sto procent?
- Czasu nie oszukasz. W meczu z Austrią Lewandowski był cieniem samego siebie, a pięć dni później, gdy mięsień miał czas, by się zregenerować, "Lewy" zagrał już bardzo dobrze. Piłkarz grający z nie do końca zregenerowanym mięśniem, na blokadzie, nie będzie nigdy gotowy na sto procent. Raczej to jest na zasadzie: "będzie mógł zagrać" - kończy dr Jamka.
Rewanżowy mecz 1/2 finału Ligi Mistrzów Inter Mediolan - FC Barcelona we wtorek o godz. 21. Transmisja w Canal+ Extra 1. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty. W pierwszym spotkaniu padł remis 3:3.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica