Inter okazał się przeszkodą nie do przejścia dla FC Barcelony i wyeliminował Katalończyków z Ligi Mistrzów na etapie półfinałów. Dwumecz zakończył się zdumiewającym rezultatem 7:6, a rewanż wynikiem 4:3. Piłkarze obu drużyn stworzyli niespotykane wręcz widowisko, po którym Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny pożegnali się z marzeniami o triumfie w tegorocznej edycji. Do wyłonienia zwycięzcy była konieczna dogrywka.
- Trudno nazwać kogokolwiek "przegranym" po takim spektaklu. Zespoły wzniosły się na niebotyczny poziom i zaserwowały kibicom coś wyjątkowego. Takie mecze zdarzają się bardzo rzadko. Myślę, że powinniśmy podziękować jednej i drugiej drużynie, za to, co nam zgotowano - mówi WP SportoweFakty były reprezentant Polski i ekspert Canal+ Cezary Wilk.
Szczęsny i Lewandowski nie zdołali powstrzymać Interu
Hansi Flick nie zaskoczył i od początku spotkania postawił na Wojciecha Szczęsnego. Polak wyciągał piłkę z siatki aż czterokrotnie, jednak trudno go za to winić.
- Zagrał dobry mecz. Gdyby nie jego interwencje, Inter wygrałby wyżej. Analizując stracone bramki, nie wiem co Wojtek musiałby zrobić, aby nie dopuścić do ich utraty. Karny to loteria i należy go z analizy wyłączyć. Przy pozostałych trafieniach Interu nie pomogłoby nawet dwóch bramkarzy. Akcja dwóch na jednego, strzał z bardzo bliskiej odległości pod poprzeczkę i Davide Frattesi wykańczający z aptekarską precyzją. Wojtek nie mógł nic zrobić, był bezradny - podkreśla ekspert La Liga.
W poprzednich tygodniach zagraniczne media spekulowały, jakoby Flick może zaskoczyć, desygnując w podstawowym składzie Marca-Andre ter Stegena. - Nawet gdyby był w życiowej formie, niczego by nie zmienił. Sytuacje, które zakończyły się bramkami były nie do obronienia - ucina spekulacje Wilka.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Duma Katalonii przez większą część meczu musiała sobie radzić bez Roberta Lewandowskiego. Zastępujący go Ferran Torres nie błysnął.
Polski napastnik pojawił się na murawie w 90. minucie meczu, gdy wszystko wskazywało, że lada chwila FC Barcelona będzie świętowała awans do finału. Rzutem na taśmę wyrównał jednak Inter, doprowadzając do dogrywki. W niej gospodarze okazali się lepsi.
- Flick wprowadził Roberta, by odnotowano jego obecność i w ostatnich trzech minutach doświadczenie naszego napastnika pomogło w spokojnym utrzymaniu korzystnego rezultatu. Myślę, że żaden trener na jego miejscu nie spodziewałby się dogrywki, prowadząc 3:2 w 90. minucie spotkania. Sytuacja zmusiła Roberta, by zagrać pół godziny dłużej. Mam wrażenie, że nie był na to gotowy, biorąc pod uwagę jego formę fizyczną, wywołaną doskwierającą kontuzją - przyznaje były pomocnik.
Dwóch Polaków w finale
Z awansu do finału cieszą się za to Piotr Zieliński i Nicola Zalewski. Na boisku w rewanżowym meczu półfinału pojawił się tylko ten pierwszy, zmieniając w 79. minucie Hakana Calhanoglu.
- Piotrek zrobił nawet więcej, niż powinien typowy zawodnik wchodzący z ławki rezerwowych. Zresztą zmiany Simone Inzaghi dały więcej Interowi od roszad Flicka. Sam fakt, że do siatki trafił Frattesi jest sugestywny. Teraz możemy się zastanawiać z perspektywy polskich kibiców, czy lepiej, że gra dalej Inter, a odpada FC Barcelona z Lewandowskim i Szczęsnym. Niemniej taką historię napisano we wtorek na murawie i trudno szukać winnych podobnego stanu rzeczy, po tak szalonym dwumeczu - podkreśla ekspert.
Wilk broni Marciniaka
Spotkanie sędziował Szymon Marciniak. Na polskiego arbitra spadła lawina krytyki, płynąca przede wszystkim z hiszpańskiego obozu.
- Nie można mu niczego zarzucić. Katalończycy są przyzwyczajeni do trochę innego sędziowania. Marciniak daje grać drużynom i nie gwiżdże najdrobniejszych przewinień, co ma miejsce w Hiszpanii. Daje również mniej kartek. Dla dobra widowiska to właściwa taktyka, na miarę hitów Ligi Mistrzów - podsumowuje Cezary Wilk.
Inter zagra ze zwycięzcą dwumeczu Paris Saint-Germain - Arsenal FC. Rewanż we Francji w środę (07.05 o godz. 21:00). Relacja NA ŻYWO w WP SportoweFakty, transmisja w Canal+ Extra 1, TVP 1 i TVP Sport.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty