Patryk Klimala może chodzić z podniesioną głową. W Śląsku Wrocław był niechciany i wręcz siłą wypychany na wypożyczenie.
W Sydney FC było odwrotnie. Został obdarzony zaufaniem i odwdzięczył się strzelonymi golami. Tych było w sumie siedemnaście w 31 meczach, licząc rozgrywki ligowe oraz pucharowe.
Sydney FC nie awansowało do fazy finałowej w A-League i sezon dla tej drużyny zakończył się już na początku maja.
Klub miał zagwarantowaną opcję transferu definitywnego, ale - jak widać - nie skorzystał z niej.
- Mógłbym wiele powiedzieć, ale słowami trudno opisać, jak bardzo doceniam czas, który tu spędziłem. Dziękuję drużynie, trenerom i kibicom za wszystko czego doświadczyłem. Miałem niesamowite szczęście grać w tak świetnym klubie, jak Sydney FC i nigdy nie zapomnę, jak bardzo pomogliście mi w mojej karierze - napisał Klimala na Instagramie.
Co dalej z Klimalą? Jego kontrakt ze Śląskiem jest ważny do 30 czerwca 2027 roku. Trudno sobie wyobrazić, by klub wiązał z nim przyszłość, szczególnie w obliczu bardzo prawdopodobnego spadku z PKO Ekstraklasy. Dodajmy, że Klimala zarabia ponad 100 tys. złotych miesięcznie, więc z ekonomicznego punktu widzenia włodarze WKS-u zapewne będą robić wszystko, by sprzedać tego zawodnika lub po raz kolejny go wypożyczyć.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewałeś. Tak wygląda luksusowy autokar Manchesteru City