W oświadczeniu opublikowanym w środę, Alex Haditaghi stanowczo potępił działania agenta Przemysława Pańtaka i byłego właściciela klubu Jarosława Mroczka. Pańtak otrzymał natychmiastowy zakaz wstępu na obiekty Pogoni Szczecin, a Mroczek został odsunięty od wszelkich funkcji związanych z Ekstraklasą i klubem. Właściciel "Portowców" zapowiedział również działania prawne wobec obu panów.
- Nasi prawnicy wydali zakaz ze skutkiem natychmiastowym dla agenta piłkarskiego, Przemka Pańtaka, zabraniając mu wstępu na jakiekolwiek mecze Pogoni Szczecin, wydarzenia klubowe oraz przebywania na obiektach, boiskach, terenach akademii - przekazał Haditaghi. - Dwa tygodnie temu poinformowałem Jarka Mroczka, że bezzwłocznie przestaje on reprezentować klub - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
Haditaghi ujawnił, że audyt wykazał liczne nieprawidłowości w klubie i akademii. - Pozwólcie mi być szczerym. Ten klub nie będzie tolerował korupcji, pasożytów ani nikogo innego, kto kradnie, kłamie czy nie tworzy jedności z klubem. (…) Klub nie może być już kontrolowany przez skorumpowanych ludzi pozbawionych moralności - podkreślił właściciel.
Szczególną uwagę zwrócił na transfer Kacpra Kozłowskiego. - Klub sprzedał go za 10 milionów euro, ale 6 milionów zniknęło i zostało wypłacone agentom, w tym Pańtakowi. (…) Nadal próbujemy to wszystko rozgryźć - mówił. – Najbardziej niewiarygodne jest to, że niedawno musiałem zapłacić pieniądze grupie ludzi z tej sprzedaży - dodał.
Pańtak odpowiedział oświadczeniem. - Jak ktoś pluje mi w twarz, nie będę mówił, że deszcz pada – stwierdził, zapowiadając kroki prawne. Podkreślił, że nie miał wpływu na decyzje klubu, a działania Haditaghiego to próba uniknięcia zobowiązań. - Pan Alex Haditaghi zażądał ode mnie rezygnacji z wynagrodzenia, grożąc "medialnym zniszczeniem" - ujawnił.
Z informacji ujawnionych przez portal Weszło wynika, że Jarosław Mroczek wraz z małżonką otrzymali zakaz wstępu do strefy VIP na stadionie Pogoni Szczecin. - Tak, niedługo wydam oświadczenie. Ta sytuacja jest żenująca, nie wiem, co się temu panu stało - skomentował były prezes. Według tych samych źródeł podobny zakaz miał objąć również byłego dyrektora sportowego klubu, Dariusza Adamczuka, choć on sam nie potwierdził tej informacji.
Tymczasem drużyna Roberta Kolendowicza, mimo porażki w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa, wciąż liczy się w walce o miejsce premiowane grą w eliminacjach Ligi Konferencji. Do trzeciej Jagiellonii Białystok traci zaledwie trzy punkty i ma jedno spotkanie zaległe.