Przed tygodniem Raków Częstochowa wygrał ze Stalą Mielec 2:0 i wykonał kolejny krok w kierunku drugiego w historii tytułu mistrza Polski. Czwartą żółtą kartkę zobaczył jednak Marek Papszun i zabraknie go na ławce w sobotnim spotkaniu z Jagiellonią Białystok.
Co ciekawe, to już szósty raz, gdy Papszuna nie będzie na ławce Rakowa z powodów dyscyplinarnych.
Szkoleniowiec nie ma jednak żadnego tajnego planu, by być w stałym kontakcie ze sztabem szkoleniowym.
- Nie musi być tajny, bo z tego, co wiem Polska jest wolnym krajem i można się komunikować z kim się chce i kiedy się chce. Nie będzie żadnych tajnych planów, tylko oficjalna komunikacja - powiedział Papszun na konferencji prasowej.
- Jestem doświadczony w tym temacie i nie powinno być większych problemów - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Fenomenalna bramka z rzutu wolnego. 17-latek zadziwił świat
Stadion Rakowa nie jest zbyt ekskluzywny, natomiast akurat w tym przypadku jest to dużym plusem. Trener Papszun będzie mógł usiąść na trybunie tuż za ławką swojego zespołu. Wspomniana komunikacja nie będzie żadnym problemem.
- Z góry lepiej widać. Zawsze mamy trenera, który patrzy na mecz z góry. W sobotę to będę ja - przyznał trener Papszun.
Raków jest faworytem meczu z Jagiellonią, która na sam koniec sezonu wpadła w dołek i nie potrafi się z niego wydostać. Zespół Adriana Siemieńca wypisał się z walki o mistrzostwo na ostatniej prostej.
- Walcząc o mistrzostwo nie można mieć długofalowych wahań, bo rywale to wykorzystują. Trzeba zachować dość dużą stabilizację. Jagiellonia trafiła na Lecha, na Raków i tego tempa nie wytrzymała. Najważniejsze, żeby nie przegrywać meczów w tych słabszych momentach w sezonie, bo to może doprowadzić do większych sukcesów. Nie przypominam sobie drużyny w Polsce w ostatnich latach, która nie miałaby słabszych okresów w sezonie. Trzeba to przetrwać z jak najmniejszą liczbą strat punktowych - powiedział Papszun.
Początek meczu Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok w sobotę o godz. 20.15.