- Nie ukrywam, że mam ofertę przedłużenia kontraktu o dwa lata, ale muszę zdecydować razem ze swoją rodziną, co jest dla nas najlepsze. (...) Zdecyduję w najbliższych tygodniach - wyznał Wojciech Szczęsny przed kamerą Canal Plus Sport po niedzielnym El Clasico. I zasiał duże wątpliwości wśród wszystkich, którzy jego pozostanie w FC Barcelonie uznawali za oczywiste.
Wydawałoby się, że taka oferta dla 35-latka to fantastyczne rozwiązanie. Ostatnie miesiące udowodniły, że powrót z emerytury był świetnym ruchem - Szczęsny wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Barcelony i wszystko wskazywało na to, że zakończy sezon w potrójnej koronie.
Po zwycięstwie 4:3 nad Realem w niedzielę Blaugrana jest o krok od odzyskania tytułu w kraju, a wcześniej zdobyła przecież Superpuchar i Puchar Hiszpanii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pokazał, ile ma koszulek Messiego. To coś więcej niż kolekcja
Czy słowa Polaka, ale także jego zachowanie tuż po końcowym gwizdku starcia z "Królewskimi", mogą sugerować, że nasz bramkarz zakończy swój pobyt w klubie już za kilka tygodni?
Łzy Szczęsnego są wymowne?
- Jego łzy po meczu z Realem zasiały we mnie dużo wątpliwości... Sam nie wiem, czy nie jest mu bliżej do odrzucenia oferty Barcelony - mówi nam dziennikarz katalońskiego "Sportu" Toni Munar. Co takiego stało się po El Clasico?
Otóż po końcowym gwizdku kamery pokazały Szczęsnego, który nie cieszył się spontanicznie z wielkiego zwycięstwa drużyny, ale przykucnął tylko we własnym polu karnym i szlochał. Po chwili przyszedł do niego obrońca Andreas Christensen, a potem jeszcze członek sztabu trenerskiego i przytulił. Później Polak wyznał, że po prostu się rozkleił.
- Zawsze staram się trzymać emocje i nie okazywać ludziom żadnych, ani tych pozytywnych, ani tych negatywnych, ale dzisiaj po końcowym gwizdku było mi po prostu bardzo ciężko i oczy mi się troszkę spociły - powiedział wzruszony po meczu w rozmowie z komentatorem Eleven Sports Mateuszem Święcickim.
Można było odnieść wrażenie, że doświadczony bramkarz zdał sobie sprawę, że może to być jeden z ostatnich tak wielkich momentów w jego karierze.
- A może będzie chciał zostać? Po powrocie z emerytury radzi sobie naprawdę dobrze, podoba mi się jego postawa. Choć ostatnio Barcelona traci wiele goli, to jednak głównie przez błędy obrońców, a nie Szczęsnego - przekonuje Munar.
Niemiec postawi ultimatum ws. Szczęsnego?
Czy w przypadku pozostania w klubie Szczęsny nadal będzie podstawowym wyborem Hansiego Flicka? Przecież niedawno do zdrowia wrócił Marc-Andre ter Stegen, któremu na pewno nie będzie w smak siedzenie na ławce rezerwowych. Niemiec nie znosi takich sytuacji najlepiej, o czym dobitnie przekonał się wiele lat temu Claudio Bravo.
W latach 2014-2016 Chilijczyk był pierwszym wyborem Luisa Enrique w Barcelonie w La Liga, Ter Stegen grał w meczach pucharowych. Jednak to mu nie wystarczało i ostatecznie zmusił klub do sprzedaży starszego Bravo. Taki rozwój wydarzeń przedstawiała przynajmniej hiszpańska prasa.
Zresztą po powrocie do zdrowia Niemiec udzielił w krótkim czasie kilku wywiadów, w których niby nie powiedział nic niestosownego, ale dało się wyczuć, że chciał w nich przekazać wiadomość do trenera Barcelony - jestem gotowy, chcę grać.
- W Hiszpanii Niemiec został skrytykowany za swoje wypowiedzi, uznano je za nieeleganckie, choć moim zdaniem nie powiedział nic złego. Po prostu mówił, że jest zdrowy, nie domagał się gry. Może po prostu było tych wywiadów zbyt dużo w jednym momencie - mówił nam ostatnio polski ekspert ligi hiszpańskiej Piotr Urban.
- Po powrocie Niemca Barca ma teraz dwóch świetnych bramkarzy, dla klubu byłoby to znakomite rozwiązanie, gdyby Szczęsny został w drużynie. Ale to on musi zdecydować, czego chce - zaznacza z kolei kataloński dziennikarz.
Lewandowski rezerwowym?! "Muszą szukać młodszego"
Nawet w przypadku pozostania w Barcelonie trzeba się liczyć z tym, że Wojciech Szczęsny może będzie częściej pełnił rolę rezerwowego. A czy przypadkiem taki sam los nie czeka Roberta Lewandowskiego?
Co prawda wciąż walczy z Kylianem Mbappe o tytuł króla strzelców La Liga i w tym sezonie ligowym strzelił 25 bramek (a opuścił kilka meczów z powodu kontuzji), ale nie ulega wątpliwości, że jest coraz bliżej końca kariery. I choć nadal jest jednym z najlepszych napastników w Europie, to pojawiają się pytania, czy mimo znakomitego zdrowia wytrzyma cały kolejny sezon i granie na kilku frontach.
Oczywiście, szczęściem Barcelony jest posiadanie Ferrana Torresa, który spisuje się nadspodziewanie dobrze. Choć trudno było tego oczekiwać przed sezonem, Hiszpan strzelił we wszystkich rozgrywkach aż 19 bramek i znakomicie spełniał rolę zastępcy "Lewego". A nie brakuje głosów, że to właśnie on lepiej pasuje do stylu gry "Blaugrany".
Ponadto klub musi patrzeć w przyszłość i już planować, kto będzie podstawowym napastnikiem Barcelony w kolejnych latach. W transferowych plotkach przewijają się choćby nazwiska Nico Williamsa czy Alexandra Isaaka.
- Zawsze uważałem, że klub powinien już szukać kogoś młodszego, kto zapewni Lewandowskiemu prawdziwą konkurencję. Patrząc kompleksowo, cały sezon w jego wykonaniu był bardzo dobry pod względem liczb, jednak ze względu na wiek i kontuzję, w ostatnich tygodniach jego poziom gry znacząco się obniżył - zauważa nasz rozmówca.
I jednocześnie zaznacza: - Lewandowski zawsze będzie strzelał gole, bo po prostu jest czołowym napastnikiem w Europie. I myślę, że jeszcze w kolejnym sezonie będzie pierwszym wyborem Barcelony na swojej pozycji.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Oto co może to oznaczać: artykuł dla klikbejtów.