Niewiele brakowało, aby FC Barcelona do derbów z Espanyolem przystępowała jako nowy mistrz La Ligi. Do szczęścia "Blaugranie" w środę brakowało niewiele. Real Madryt w ostatniej akcji zdobył zwycięską bramkę w meczu z Mallorką i utrzymał szansę na obronę tytułu.
W czwartek sprawę zamknąć mogła "Duma Katalonii". Potrzebowała wygranej w meczu z Espanyolem, który jeszcze nie jest pewny utrzymania. Do celu brakowało beniaminkowi dwóch punktów.
W składzie lidera La Ligi pojawiło się dwóch Polaków. W bramce stanął Wojciech Szczęsny. Robert Lewandowski po raz pierwszy od momentu wyleczenia kontuzji zagrał w wyjściowej jedenastce. "Lewemu" pomógł fakt, że do końca sezonu niezdolny do gry będzie Ferran Torres.
Gospodarze postawili faworytowi trudne warunki. W 4. minucie Espanyol wyprowadził kontrę. Urko Gonzalez w sytuacji sam na sam uderzył płasko tuż obok słupka. Dziewięć minut później odpowiedzieli goście. Robert Lewandowski mocno przymierzył, ale również obok bramki. W 16. minucie ze świetnej strony pokazał się Szczęsny, który obronną ręką wyszedł z sytuacji sam na sam z Javim Puado.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pokazał, ile ma koszulek Messiego. To coś więcej niż kolekcja
Gościom w premierowej odsłonie w ofensywie niewiele wychodziło. Niewidoczny był Lamine Yamal, który raz pokazał się w tej części spotkania. Strzał z okolic linii pola karnego był wyraźnie niecelny (36. minuta). Chwilę przed przerwą strzał Lewandowskiego z ostrego kąta nie znalazł drogi do bramki.
Po zmianie stron "Blaugrana" uzyskała wyraźną przewagę. Goście potrzebowali ośmiu minut, aby otworzyć wynik. Wówczas Dani Olmo po lewej stronie zagrał do Yamala, który po chwili uderzył z ok. 20 metrów. Niemal w samo okienko. Joan Garcia był bez szans na skuteczną interwencję.
FC Barcelona była wówczas mistrzem Hiszpanii, ale do końca spotkania było ponad pół godziny. Espanyol nie był w stanie zbyt wiele zdziałać. To goście cały czas przeważali.
W 64. minucie boisko opuścił Robert Lewandowski. Polak derbowej potyczki do udanych nie zaliczy. Był niewidoczny, miał dwie bramkowe okazje. Na pewno liczył na więcej.
W końcu beniaminek La Ligi zaczął aktywniej szukać wyrównania. W 73. minucie przed polem karnym zagubił się Szczęsny. Pere Milla nie wykorzystał okazji i nie uderzył do pustej bramki.
Od 80. minuty gospodarze grali w osłabieniu. Leandro Cabrera uderzył w brzuch Lamine'a Yamala. Po analizie VAR Cesar Soto Grado wyrzucił obrońcę z boiska.
Podopieczni Hansiego Flicka nie pozwolili sobie zrobić krzywdy. W piątej minucie doliczonego czasu strzał Fermina Lopeza znalazł się w bramce. Podobnie jak przed dwoma laty, "Blaugrana" na boisku lokalnego rywala mogła fetować mistrzostwo Hiszpanii.
RCD Espanyol - FC Barcelona 0:2 (0:0)
0:1 - Lamine Yamal 53'
0:2 - Fermin Lopez 90+5'
Składy:
Espanyol:
Joan Garcia - Omar El Hilali, Marash Kumbulla, Leandro Cabrera, Carlos Romero Pol Lozano (60' Pere Milla), Urko Gonzalez - Antoniu Roca (68' Jofre Carreras), Edu Exposito, Javi Puado (82' Walid Cheddira) - Roberto Fernandez (82' Fernando Calero).
FC Barcelony: Wojciech Szczęsny - Eric Garcia, Ronald Araujo (51' Pau Cubarsi), Andreas Christensen (76' Hector Fort), Gerard Martin (46' Alex Balde) - Frenkie de Jong, Pedri - Lamine Yamal, Dani Olmo (76' Gavi), Raphinha - Robert Lewandowski (64' Fermin Lopez).
Żółte kartki: Chedidira, Kumbulla (Espanyol) oraz Christensen, Szczęsny (Barcelona).
Czerwona kartka: Cabrera (Espanyol) /za uderzenie rywala, 80'/.
Sędzia: Cesar Soto Grado.