W sobotę na Stadionie Śląskim rozgrywano mecz 32. kolejki Betclic I ligi. Ostatecznie ŁKS Łódź wygrał z Ruchem Chorzów 3:1. Jednak nie o wyniku w kontekście tego spotkania mówiło się najwięcej, ale o o zachowaniu pseudokibiców.
W pewnym momencie w ruch poszły race, a pseudokibice zespołu gości wydostali się ze swojego sektora i dążyli do konfrontacji z miejscowymi. Zdemolowane zostały m.in. stoiska z gastronomią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szaleństwo! Tak zareagowali na awans do Ekstraklasy
We wtorek oszacowano wstępnie straty po sobotniej awanturze. Okazuje się, że doszło do poważnych uszkodzeń bieżni. Zniszczenia powstały głównie z powodu rzuconych rac oraz przejazdu policyjnej armatki wodnej.
- Tartanowa bieżnia została uszkodzona w kilkunastu miejscach. Na szczęście nie są to duże fragmenty. Część z tych uszkodzeń została spowodowana przez rzucane z trybun race, ale część powstała po przejeździe policyjnej armatki wodnej, która mocno zniszczyła także odwodnienie bieżni - wyjaśnił Adam Strzyżewski, dyrektor Stadionu Śląskiego, cytowany przez gol24.pl.
Strzyżewski podkreślił, że naprawa bieżni jest priorytetem przed zbliżającym się Orlen Memoriałem Janusza Kusocińskiego, który ma się odbyć już 23 maja. - Walczymy z czasem - stwierdził.
Podczas meczu doszło również do zniszczenia siatek ochronnych oraz infrastruktury stadionowej, w tym bram i płotów oddzielających sektory. Zdemolowane zostały także toalety i kioski gastronomiczne. Wstępne szacunki wskazują, że straty mogą sięgać kilkuset tysięcy złotych. Koszty naprawy zostaną pokryte z kaucji złożonej przez Ruch Chorzów, który był organizatorem meczu.
Ruch Chorzów zapowiedział, że będzie domagał się od ŁKS Łódź pokrycia kosztów zniszczeń dokonanych przez kibiców gości. W czwartek Komisja Dyscyplinarna PZPN zajmie się incydentami, które miały miejsce podczas spotkania. Możliwe są sankcje dla obu klubów.