Pogoń Szczecin ma za sobą dwie porażki poniesione w województwie mazowieckim. W finale Pucharu Polski była słabsza 3:4 niż Legia Warszawa, a w PKO Ekstraklasie przegrała 0:2 z Radomiakiem. Tym samym jedna szansa przepadła, a druga znacznie zmniejszyła się w walce o awans do eliminacji europejskich pucharów. Robert Kolendowicz stara się nie gasić ducha przed środowym, zaległym meczem z Motorem Lublin w Szczecinie. Dał swoim piłkarzom niecodzienne zadanie.
- Po powrocie z ostatniego meczu mieliśmy odprawę. Zawodnicy przyszli na nią z telefonami. Zadaliśmy im jedno pytanie. Mieli wypisać na ekranie trzy rzeczy, które mogą pozwolić nam zakończyć sezon na podium. Najczęściej powtarzającym się słowem była "wiara". I tej wiary nie zabraknie. Teraz jesteśmy na delikatnym zakręcie, ale wyjdziemy na prostą - mówi trener Kolendowicz.
- Czuliśmy duże rozczarowanie po meczu w Radomiu. Robimy jednak wszystko, żebyśmy byli w stu procentach przygotowani do kolejnego wyzwania. Mocno liczę na pełną gotowość - dodaje trener Pogoni.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Robert Kolendowicz zapowiedział, że ponownie nie wystawi w podstawowym składzie Mariusza Malca, który niedawno powrócił do treningów z resztą zespołu. Dodatkowo, poza składem będzie zawieszony Leonardo Borges. Do jedenastki powraca natomiast Danijel Loncar, który odpokutował nadmiar żółtych kartek.
- Motor jest nieregularny, przeplata wyniki. Dlatego wydaje mi się, że wszyscy w Lublinie czują niedosyt. My musimy wrócić do intensywnego grania w meczach u siebie. Także bez piłki. Gdy będziemy bronić się nisko, to chcemy być skuteczniejsi niż ostatnio. To będą klucze do zwycięstwa - wylicza szkoleniowiec.
- Atutami Motoru są organizacja gry i momenty, w których zmienia strukturę. Rywale są całkiem intensywni i skuteczni w pressingu. Nie brakuje im indywidualności w składzie - chwali Kolendowicz.
Mecz Pogoni z Motorem rozpocznie się w środę o godzinie 20:30. W rundzie jesiennej lublinianie byli zdecydowanie mocniejsi na własnym stadionie.