Wojciech Szczęsny wciąż waha się, czy przedłużyć kontrakt z FC Barceloną, choć zgodnie z doniesieniami medialnymi otrzymał ofertę od klubu. Roman Kosecki broni zawodnika. Ponadto podsumowuje sezon w wykonaniu polskiego bramkarza i Roberta Lewandowskiego. W rozmowie pojawił się również pewien apel.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: FC Barcelona w trakcie tego sezonu zmieniła się nie do poznania. Jej metamorfoza pana zaskoczyła?
Roman Kosecki, były napastnik Atletico Madryt, 69-krotny reprezentant kraju: Drużyna zdobyła dwa trofea, co jest powodem do dumy. Niemniej wciąż jest o co grać. Bardzo liczę, że chłopacy pod koniec się sprężą i pomogą Robertowi zdobyć Trofeo Pichichi dla najlepszego strzelca La Ligi. Wyróżnienie na razie jest w rękach Kyliana Mbappe. Triumf w rozgrywkach został przypieczętowany, tak naprawdę to ostatnia rzecz do zdobycia. Na szali jest prestiż.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Rzekomo Lewandowski chciał grać przeciwko Królewskim, ale Flick podjął inną decyzję. Tymczasem Francuz zdobył w tym meczu hat-tricka.
Doskonale rozumiem, że chciał grać. To normalne. Być może nawet się zirytował. Jeśli tak, miał do tego prawo. Jest tylko człowiekiem. Trzeba natomiast pamiętać, że nie znamy szczegółów tej decyzji. Nie wiemy, jak Robert wyglądał na treningach. Z kolei w trakcie samego spotkania FC Barcelona szybko przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, chociaż zaczęła od falstartu.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Niewykluczone, że Flick nie chciał nadwyrężać naszego napastnika. Jego zdrowie jest najważniejsze. Wierzę, że teraz zespół się spręży i pomoże Lewandowskiemu. Sytuacja jest trudna, bo w klasyfikacji traci trzy gole, ale nie można jej nazwać nierealną.
Mbappe jednak jest w identycznej sytuacji. Zespół również może chcieć mu pomóc. W dodatku Francuz imponuje formą.
Za Robertem przemawia inny aspekt. W trakcie procesu rekonwalescencji mógł się zregenerować i odpocząć. Podkreśliłbym jednak, że Robert nic nie musi. Zdobył już dwa mistrzostwa kraju, choć w Katalonii przebywa przez raptem trzy lata. Myślę, że jeszcze zostanie w FC Barcelonie i dołoży sporo ważnych bramek. Fakty przemawiają na jego korzyść. Myślę, że przez cały następny sezon może utrzymać podobną formę, znakomicie się prowadzi, jest inspiracją dla wielu kolegów z drużyny.
Pochlebnie na temat Lewandowskiego wypowiadał się między innymi Ferran Torres. Hiszpan przyznał, że może się od niego wiele nauczyć.
Tylko głupiec nie wyszedłby z takiego założenia. Spójrzmy na dorobek Roberta. Jest jednym z najlepszych napastników w historii. Pozostaje na szczycie od wielu lat. Czasami o tym zapominamy. Łatwo przychodzi nam krytyka, ale jestem pewny, że szybko zatęsknimy za Robertem. Ferranowi się zupełnie nie dziwię. Nie wiem, jak rozwinie się jego kariera, ale oczywiste jest, że na razie nie dorównuje Lewandowskiemu.
Dlatego nie obawiam się o pozycję naszego reprezentanta w klubie. Mając do dyspozycji jego i Torresa, wybór jest oczywisty. Robert ze względu na wiek nie będzie mógł grać we wszystkim. Niemniej w najważniejszych spotkaniach powinien być pierwszym wyborem. Zobaczymy, czy FC Barcelona pokusi się o wzmocnienia. Wtedy może być ciekawie. Zresztą Robert nie musi już nikomu niczego udowadniać. Jeśli zdecyduje się na piłkarską emeryturę i przeniesie na przykład do Stanów Zjednoczonych, to też nie będzie złe posunięcie. Sądzę jednak, że jeszcze nie przyszedł na to czas.
Za to nad powiedzeniem pas zastanawia się Szczęsny. Przyznał, że ostateczną decyzję podejmie po konsultacji z rodziną.
Wyobrażam sobie, z czym musi się mierzyć. Posada w FC Barcelonie to praca marzeń i nagroda za świetną karierę. Trudno ignorować atrakcyjne warunki. Wojtek wiele daje drużynie. Jego doświadczenie i opanowanie wywołuje niepokój u rywali. Dobrze wpływa na szatnię i pasuje idealnie do układanki Flicka.
Z tym, że nie wszystko kręci się wokół sportu. Już teraz można powiedzieć, że kariera Szczęsnego kwalifikuje się do miana znakomitej. Brakuje mu tylko Ligi Mistrzów, ale nie sądzę, żeby rozpaczał z tego powodu. Oczywiście za jego stoickim spokojem również kryją się emocje. Nie wątpię, że one w środku buzują i czasami zachowuje dobrą minę do złej gry. Pracy piłkarza towarzyszą ogromne obciążenia, do których się przyzwyczaił, ale to gdzieś w głębi jest.
Jeśli Wojtek da sobie spokój, to znaczy, że tego potrzebował. Rodzina jest najważniejsza. Dlatego w pełni rozumiem jego dylematy i słowa, że musi się naradzić z najbliższymi. Nie wykluczam jednak, że spróbuje jeszcze trochę pograć. Na pewno trafiła mu się wielka okazja. Znalazł się w sytuacji, w której niezależnie od podjętej decyzji, będzie mógł powiedzieć, że postąpił słusznie.
Gdyby został w FC Barcelonie, uważa pan, że ma szansę wygryźć ze składu Marca-Andre ter Stegena?
Nie takich sadzał na ławce. To jednak nie jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Osobiście uważam, że w najważniejszych meczach większe szanse na regularne występy ma Niemiec. Już teraz wyrósł na ikonę klubu. Spędził w nim wiele lat. Cieszy się sympatią kolegów, trenera i jego pozycja nie podlega dyskusji. Z tym, że okazji do wykazania się będzie wiele. Meczów nie brakuje. Myślę, że Flick znajdzie jakiś kompromis, by podzielić obowiązki między obu zainteresowanych. Z kolei zmiennik klasy Wojtka będzie dla niego na wagę złota. Taka osoba zapewnia komfort i spokój.
Mimo kapitalnego sezonu FC Barcelona nie zdołała zawojować Ligi Mistrzów. Przede wszystkim dlatego, że traciła wiele bramek.
Tu jeszcze jest faktycznie pole do poprawy. Lamine Yamal i Raphinha są znakomitymi zawodnikami, ale chwilami nie podobało mi się ich zaangażowanie w grę defensywną. Po stracie piłki nie można spokojnie truchtać w kierunku własnej połowy. Takie sytuacje prowadzą do utraty bramki. FC Barcelona wielokrotnie miała z tym problem. Niekiedy obaj skrzydłowi zachowywali się nazbyt egoistycznie, wybierając indywidualne wykończenie, zamiast obsłużyć piłką lepiej ustawionych kolegów.
Rola trenera jest taka, by nad tym zapanować. Zresztą podobny problem dotyczył Realu Madryt. Ten sezon pokazał nam, że nie ma piłkarzy niezastąpionych. Wystarczy spojrzeć, jak po odejściu Kyliana Mbappe wygląda Paris Saint-Germain. Również czytam, że FC Barcelona istnieje bez Roberta Lewandowskiego i nie jest niezbędny, by zespół grał dobrze. W klubach takiego formatu można tak powiedzieć o wszystkich piłkarzach. Od jednej części układanki nie jest uzależniony cały projekt.
Dlatego czynnik zaangażowania jest decydujący i najczęściej przeważa szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Jeśli piłkarze FC Barcelony to zrozumieją, zespół będzie jeszcze silniejszy. Nie wykluczam, że w przyszłym sezonie zawalczy o Ligę Mistrzów. Drużyna jest młoda i błyskotliwa. Wystarczy poprawić pewne niuanse. Nie wątpię również, że w tej układance jest miejsce zarówno dla Szczęsnego i Lewandowskiego. Czas pokaże, jaką dokładnie rolę będą odgrywać. Na to składa się wiele okoliczności.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty