Niespodzianka w meczu Rakowa. To może ich drogo kosztować

PAP / PAP/Piotr Polak / Korona postawiła Rakowowi trudne warunki
PAP / PAP/Piotr Polak / Korona postawiła Rakowowi trudne warunki

Tylko z punktem z wyjazdowego meczu w Kielcach z Koroną do domu wrócili piłkarze Rakowa. Gospodarze prowadzili do przerwy, goście wyrównali w 2. połowie (1:1).

Po ostatnim potknięciu w meczu z Jagiellonią Raków stracił pozycję lidera i zmniejszył swoje szanse na mistrzostwo Polski. Na dwie kolejki przed końcem sezonu jednak wszystko było jeszcze możliwe. Drużyna Marka Papszuna przede wszystkim musiała liczyć na siebie i zapunktować w Kielcach, z bardzo groźną wiosną, Koroną.

W mecz świetnie weszli gospodarze, którzy wynik otworzyli w 12. minucie. Przez kilkadziesiąt metrów z piłką biegł Wiktor Długosz. Dość anemiczny strzał z pola karnego do bramki przepuścił Kacper Trelowski.

Częstochowianie nie byli w stanie odpowiedzieć kielczanom. W premierowej odsłonie kilka razy zagrozili Rafałowi Mamli. W 37. minucie Adriano Amorim uderzył z dystansu, tuż obok słupka. W doliczonym czasie 1. połowy Jesus Diaz, po sprytnie rozegranym rzucie wolnym, w bramkę nie trafił z ośmiu metrów.

Swoje kolejne szanse miała Korona. W 35. minucie próbę Dawida Błanika odbił Kacper Trelowski. W drugiej minucie doliczonego czasu w świetnej sytuacji przestrzelił Długosz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać

Po przerwie szybko powinni trafić gospodarze. W polu karnym piłka spadła pod nogi Błanika, który w bramkę nie trafił. W 54. minucie, po analizie powtórek, sędzia podyktował rzut karny dla gości. Miłosz Strzeboński sfaulował Amorima. "Jedenastkę" trzy minuty później pewnie wykorzystał Jonatan Brunes.

Niezrażona stratą gola Korona poszukała kolejnego prowadzenia. W 61. minucie Jewgienij Szykawka uderzał z bliska, Trelowski odbił piłkę. W odpowiedzi dobrze na linii zachował się Mamla.

W 74. minucie gospodarze domagali się podyktowania rzutu karnego. Jednak sędzia uznał, że Brunes nie faulował Marcela Pięczka. W nerwowej końcówce kilka razy w polu karnym gospodarzy zakotłowało się. Częstochowianie jednak nie zdobyli zwycięskiej bramki.

W tabeli Raków awansował na pozycję lidera, ale swoje spotkanie w 33. kolejce Lech Poznań dopiero rozegra. W niedzielę zmierzy się w Katowicach z GKS-em.

Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:1 (1:0)
1:0 - Wiktor Długosz 12'
1:1 - Jonatan Braut Brunes (k.) 57'

Składy:

Korona Kielce: Rafał Mamla - Miłosz Trojak, Piotr Malarczyk (5' Kostas Sotiriou), Pau Resta -Wiktor Długosz (64' Marcus Godinho), Wojciech Kamiński, Miłosz Strzeboński (64' Hubert Zwoźny), Marcel Pięczek - Dawid Błanik, Mariusz Fornalczyk (77' Adam Chojecki) - Jewgienij Szykawka (64' Daniel Bąk).

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski -  Fran Tudor, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas - Erick Otieno (63' Jean Carlos Silva), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (80' Peter Barath), Adriano Amorim (74' Srdan Plavsic) - Jesus Diaz (74' Ivi Lopez), Patryk Makuch (63' Leonardo Rocha) - Jonatan Braut Brunes.

Żółte kartki: Mamla, Zwoźny, Bąk (Korona) oraz Amorim (Raków).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

Komentarze (10)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
18.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jakim trzeba być zakompleksionym przegrywem, żeby nie myśleć o wynikach swojego klubu, tylko o Legii, która i tak ma najpełniejszą gablotę w kraju HAHAHAHAHAHA 
avatar
Chłodnym Okiem
18.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wczoraj w wyjściowym składzie dwóch Polaków ! I to by było na tyle. 
avatar
Mirosław Niebo
18.05.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Najważniejsze, że Legia nie będzie mistrzem!!! Może za rok....jak sobie kupi? 
avatar
agnieszka wyrwał
18.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
Masakrator Matołów
18.05.2025
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Rakuw to chyba finska kamanda. 
Zgłoś nielegalne treści