Bar "El Roure" mieści się z dala od centrum Barcelony. Aby dotrzeć do niego z Placu Hiszpańskiego, należy pieszo spacerować ok. 45 minut. Właściciele knajpy wymyślili jednak dość ciekawy sposób na promocję. Każdego miesiąca oferują kanapkę na cześć jednego z piłkarzy FC Barcelony. I tak się składa, że w kwietniu w ofercie pojawiła się "Szczęsny, El fumat".
Kanapka Szczęsnego w Barcelonie
Kanapka dedykowana Wojciechowi Szczęsnemu składała się z takich składników jak: chleb, szynka wędzona (Speck), ser wędzony i sos grzybowy podawany z ziemniakami. Można ją było nabyć w cenie 12,50 euro (ok. 54 zł).
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Będąc świadomym tego, że w kalendarzu mamy już maj, po mistrzowskiej fecie FC Barcelony udałem się do "El Roure" w nadziei, że obsługa baru mimo wszystko przygotuje mi "kanapkę Szczęsnego". - Wy naprawdę napisaliście o naszej kanapce? Nie wierzę - mówi mi kelner, gdy pokazuję mu na smartfonie jeden z artykułów na portalu WP SportoweFakty i tłumaczę, dlaczego chciałbym zjeść akurat to danie.
- Teoretycznie nie mamy już tej kanapki w ofercie, bo co miesiąc zmieniamy opcję dania limitowanego i teraz sprzedajemy "kanapkę Raphinhi", ale pójdę na zaplecze i zobaczę, czy uda się coś zrobić. Może mamy jeszcze składniki, aby stworzyć wam "kanapkę Szczęsnego" - dodaje kelner.
Niestety, młody Hiszpan wraca po paru minutach ze złą informacją - bar nie ma już składników, aby przygotować danie dedykowane polskiemu bramkarzowi. - Zostaje wam "kanapka Raphinhi", ale mogę wam coś pokazać - mówi. Po chwili prezentuje specjalne urządzenie, które służy kelnerom do zapisywania zamówień klientów. W nim "kanapka Szczęsnego" widnieje w najlepsze.
- "Kanapka Szczęsnego" sprzedawała się świetnie. To był nasz hit w zeszłym miesiącu. Mieliśmy wcześniej dania dedykowane Yamalowi, Gaviemu czy Pedriemu, ale nie robiły takiej furory. Nie wiem dlaczego - komentuje pracownik baru "El Roure".
Barcelona pokochała Szczęsnego
- Wiecie, skąd w ogóle wziął się pomysł na nazwę "El fumat"? - pyta kelner. - Oczywiście. Chodzi o to, że Wojtek pali papierosy - odpowiadam natychmiast. Ledwie kilka godzin wcześniej słyszałem wielokrotnie, jak Katalończycy na fecie mistrzowskiej śpiewali "Szczęsny fumador". Coś, co w pewnym momencie stało się jego przekleństwem i przysporzyło mu problemów w Arsenalu, w Barcelonie stało się znakiem rozpoznawalnym polskiego golkipera.
- Trudno go nie lubić. Myślę, że swoją prostotą, luzem, podejściem do życia i kariery skradł nasze serca - kontynuuje kelner. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy z Polski, to składa nawet pewną obietnicę.
- W przyszłym miesiącu będziemy musieli stworzyć w karcie dań "kanapkę Lewandowskiego", skoro to taki temat u was - mówi. Co ciekawe, Robert Lewandowski gra w stolicy Katalonii od trzech sezonów, a Wojciechowi Szczęsnemu wystarczyło ledwie kilka miesięcy, by skraść serca miejscowych fanów i być wyróżnianym w ten sposób. To pokazuje, jak polski bramkarz zaskoczył wszystkich swoją osobowością.
A "kanapka Raphinhi"? W cenie 12,50 euro otrzymałem sporych rozmiarów pieczywo z wołowiną, serem, warzywami i sosem. Do tego mała porcja pieczonych ziemniaków i sałatek. Jeśli ktoś chce się szybko najeść, nie będzie rozczarowany.