Pedri w 2019 roku podpisał kontrakt z FC Barceloną, lecz jeszcze przez jeden sezon reprezentował barwy UD Las Palmas w ramach rocznego wypożyczenia. Już wtedy notował bardzo dobre występy i był zauważany.
- Po porażce 2:8 w Lizbonie (miejsce meczu było podyktowane pandemią), a dokładnie dwa dni później, otrzymałem telefon od jego agenta z informacją, że chętnie tego gracza wziąłby do siebie Bayern Monachium, który wówczas prowadził Hansi Flick - wspomina Planes w jednym z wywiadów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szaleństwo w Monachium. Koledzy dopadli gwiazdę
Do całej tej sytuacji doszło podczas nietypowego finiszu Ligi Mistrzów. Wtedy w 2020 roku trwała pandemia koronawirusa, panowały szczególne obostrzenia. Dlatego od ćwierćfinału zrezygnowano z tradycyjnych dwumeczów, a finałowy turniej na zmodyfikowanych zasadach odbył się w Lizbonie. Tam Barcelona została rozbita przez Bayern.
- Byłem bardzo zaskoczony tą ofertą, odparłem, że nie ma takiej opcji i od nowego sezonu Pedri będzie już w Katalonii - opowiada Planes.
Bawarczycy w tamtym okresie byli najmocniejszą drużyną w Europie, a Flick zdobył pierwszą w karierze potrójną koronę. Dodatkowo to był najlepszy czas w karierze Roberta Lewandowskiego pod względem strzelonych goli. Polak w 47 meczach zdobył 55 bramek, a Bayern Monachium pokonał w finale Ligi Mistrzów PSG (1:0).
- Dodam, że skoro Flick wtedy miał na oku młodzieńca z Las Palmas, to wiele mówi o tym, jak pracował nad rekrutacją zawodników - kończy 57-letni były dyrektor sportowy.
"Duma Katalonii" kupiła Pedriego początkowo za pięć milionów euro, natomiast ta cena wzrosła ze względu na zapisy kontraktowe. Dlatego też barcelończycy musieli zapłacić drużynie z Wysp Kanaryjskich około 20 milionów.
W tym sezonie Hiszpan wystąpił w 58 spotkaniach, strzelił sześć goli i osiem razy asystował.