Trener Niels Frederiksen w rozmowie z portalem weszlo.com powiedział, że dotarły do niego niepokojące sygnały dotyczące tego, że mogło dojść do złamania przepisów PZPN i próby wpłynięcia na wynik meczu Lecha Poznań z GKS-em Katowice (2:2).
Wspomniany serwis przekazał, że zawodnicy "Kolejorza" byli zaskoczeni determinacją rywali, którzy mieli po spotkaniu przyznać, że Raków Częstochowa zaoferował im premię za korzystny rezultat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Nie wiadomo, czy taka sytuacja się wydarzyła, a do tych spekulacji postanowił odnieść się wicelider tabeli PKO Ekstraklasy, który opublikował oświadczenie.
"Kategorycznie odrzucamy wszelkie sugestie łączące Raków Częstochowa z jakimikolwiek nieuczciwymi działaniami i praktykami. Branie pod uwagę takich możliwości jak zawarte w tekstach i budowanie na nich artykułów mających wpływ na opinię publiczną uważamy za niepoważne i szkodliwe.
Rozpowszechnianie niesprawdzonych doniesień i sugestii może mieć swoje konsekwencje wykraczające poza sferę piłkarską. Dobre imię klubu jest wartością, którą zamierzamy chronić wszelkimi dostępnymi środkami"
- czytamy w komunikacie.
Ostatecznie Lech zremisował z GKS-em 2:2 i to poznaniacy są o krok od mistrzostwa Polski. Do zdobycia tytułu wystarczy im wygrana w spotkaniu z Piastem Gliwice.