W środowy wieczór oczy kibiców skierowane były na Estadio San Mames. Punktualnie o 21:00 rozpoczął się finał Ligi Europy, w którym zmierzyły się Tottenham Hotspur i Manchester United.
Finał w Bilbao elektryzował fanów już od wielu dni. Starcie miało też wyjątkowy wymiar dla "Czerwonych Diabłów", gdyż na trybunach nie zabrakło wielkich postaci związanych z tym klubem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Kamery szybko wychwyciły obecność Sir Alexa Ferguson - żywej legendy klubu z Old Trafford. Jego obecność natychmiast stała się gorącym tematem w mediach społecznościowych.
Ferguson, który doprowadził Manchester United m.in. do dwóch triumfów w Lidze Mistrzów i 13 tytułów w Premier League, nieczęsto pojawia się na meczach wyjazdowych.
Tym razem jednak nie mogło go zabraknąć. Jego pojawienie się było symbolicznym wsparciem dla drużyny, która znów walczy o europejskie trofeum. Obecność Szkota mogła przypomnieć kibicom czasy wielkich sukcesów klubu i jego absolutnej dominacji.