W środowy wieczór rozegrano finał Ligi Europy. Tottenham Hotspur miał powody do świętowania, ponieważ w pierwszej połowie Brennan Johnson zdołał pokonać bramkarza Manchesteru United.
"Koguty" wygrały 1:0 w decydującym meczu, chociaż podopieczni Rubena Amorima wypracowali sobie kilka sytuacji w końcówce spotkania. Londyńczycy utrzymali prowadzenie, a kluczowa okazała się interwencja Micky'ego van de Vena.
Eksperci nie szczędzili krytyki pod adresem obu drużyn. "Mocny kandydat do miana najgorszego finału europejskich pucharów ostatnich lat. Zgodnie z przewidywaniami" - podsumował na platformie X Maciej Łanczkowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szaleństwo w Monachium. Koledzy dopadli gwiazdę
"Manchester United jest tak tragiczny, że dzięki niemu nawet Tottenham wygra trofeum..." - kpił Antoni Obrębski.
Przedstawiciele Premier League nie zachwycili. "Ale, że finał baraży Championship przenieśli z Wembley na San Mames?" - zastanawiał się z przymrużeniem oka Karol Kołdej.
Według Damiana Czyżaka, Andre Onana mógł zachować się lepiej przy golu na 1:0: "Patrzę na Onanę przy tym golu i coraz mi słabiej... on się zawiesił".
"Ta bramka Johnsona jest idealnym podsumowaniem pierwszej połowy" - dodał Dominik Stachowiak, nasz redakcyjny kolega.
Michał Borkowski wyróżnił autora bramki dla Tottenhamu. "Snajper wśród skrzydłowych. Niesamowitą czutkę i farta w polu karnym ma Brennan Johnson".
Z kolei Żelisław Żyżyński zwrócił uwagę przede wszystkim na paradę van de Vena na linii. "Van de Ven jak Kłos z Ukrainą" - napisał. "Wybicie z linii van de Vena to na razie najbardziej spektakularne co wydarzyło się w tym finale. Zrobił to jeszcze lepiej niż Joel Pereira z Legią" - skomentował Radosław Przybysz.