Z pewnością nie tak FC Barcelona wyobrażała sobie spotkanie z Arsenalem FC. W sobotę (24 maja) "Duma Katalonii" doznała niespodziewanej porażki w finale Ligi Mistrzyń w Lizbonie. "Kanonierki" okazały się minimalnie lepsze (1:0).
Pełne 90 minut rozegrała Ewa Pajor. Polka miała kilka okazji, jednak żadnej nie zamieniła na bramkę. Tym samym 28-latka przedłużyła koszmarną dla siebie serię. Był to piąty finał Ligi Mistrzyń, w którym doznała porażki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Wcześniej, czterokrotnie w barwach VfL Wolfsburg, schodziła z boiska jako przegrana (w latach 2016, 2018, 2020 i 2023). Podobnie dla Pajor skończył się pierwszy finał w koszulce Barcelony, która w ostatnich dwóch latach sięgała po to trofeum.
- Oczywiście, że chciałabym wygrać każdy finał. Po to wychodzę na boisko i po to daję z siebie wszystko, żeby wygrywać mecze. Ale nie zawsze się udaje. Dziś niestety przegrałyśmy. Każdy finał był dla mnie bolesny. I w tej chwili ten dzisiejszy na pewno jest bolesny najbardziej, bo jest najświeższy - powiedziała Pajor tuż po meczu, cytowana przez sport.tvp.pl.
Zawodniczka dodała, że takie mecze trudno wymazać z pamięci od razu. Polka zaznaczyła, że będzie potrzebowała trochę czasu, żeby przepracować w głowie porażkę z Arsenalem.
- To bolesne doświadczenie, tak jak wszystkie przegrane. Ale właśnie, traktuję je jako doświadczenie i lekcję. Będzie chwila na refleksję, na odpoczynek. Na pewno będę potrzebowała więcej czasu. Nie chcę obiecać, że jutro będzie to odcięte grubą kreską. To był jednak finał Ligi Mistrzyń. Ale na następny mecz będę gotowa na pewno - zadeklarowała.
Dodajmy, że w najbliższym czasie Pajor będzie skupiać się na grze w reprezentacji Polski. Już 30 maja Biało-Czerwone zmierzą się z Wyspami Owczymi w piątej rundzie Ligi Narodów. Kilka dni później rywalkami będą Rumunki.