Bramkarz Widzewa Łódź nie przebierał w słowach. Rafał Gikiewicz w rozmowie z TVP Sport wrócił do krytyki, jaka spadła na niego w ostatnich tygodniach. Gorzkich słów golkiperowi nie szczędził m.in. jego brat, który odniósł się nie tylko do jego błędu w starciu z Legią Warszawa, ale też pomeczowej wypowiedzi.
- Szczerze? Ta wypowiedź była tak samo fatalna, jak cały Widzew i dwa ostatnie mecze Rafała. On jest bez formy, po prostu. Widzew, ściągając Rafała i przedłużając kontrakt, pewnie oczekiwał więcej. Jeżeli popełniasz błąd w ważnym meczu, to musisz sobie jakoś z tym radzić, a nie opowiadać o tragedii dziecka - mówił w programie "Liga Minus" Łukasz Gikiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
- Nawet brat ci ostatnio pocisnął - zauważył Mateusz Miga z TVP Sport. Reakcja była natychmiastowa. - No, znają się, fachowcy są, wszyscy są fachowcami, no to na boisko zapraszam i pokażcie, co potraficie - rzucił Gikiewicz. A gdy padło pytanie, czy odpowie bratu, odparł krótko: - Nie odpowiem, głupie pytanie. Co mam odpowiedzieć?
Gikiewicz nie zamierzał łagodzić tonu. Zapytany o ocenę własnej gry, najpierw ironicznie odparł: "bardzo słabo", a potem doprecyzował. - Nie była ona ani tak dobra, jak bym sobie życzył i tak słaba, jak wy fachowcy oceniacie - stwierdził, odnosząc się do całej rundy.
Przypomniał też, że rozegrał 48 meczów z rzędu. - Jakbym był słaby, to żaden trener za ładne oczy by mnie nie wstawił. Ostatni raz w 1991 roku ktoś zagrał wszystkie mecze w Ekstraklasie w barwach Widzewa. No, jeżeli niektórym to nie wystarcza, no tak jak powiedziałem, jak ja jestem problemem, może mnie nie być - podkreślił golkiper.