Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Co czuliście w ostatniej akcji meczu z Piastem? Mało brakowało, a stracilibyście mistrzostwo w ostatnich sekundach.
Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań: Myślę, że końcówka tego spotkania zabrała nam wszystkim po kilka lat życia. Już przed meczem wiedzieliśmy, że zapamiętamy ten dzień do końca życia, że będzie albo wspaniale albo... piekło. Ładunek emocjonalny był ogromny. Na pewno chcieliśmy lepiej kontrolować to spotkanie, strzelić drugiego gola, ale Piast jest dobrze zorganizowanym zespołem i trudno się z nim gra.
Był w tym sezonie moment zwątpienia? Raków miał nad wami sporą przewagę.
Patrząc na to z drugiej strony, jednak przez 27 kolejek byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli, czyli przez zdecydowaną większość rozgrywek. Ale faktycznie, był moment zwątpienia czy może zawahania. W marcu przegraliśmy dwa mecze z rzędu - z Jagiellonią i Śląskiem Wrocław. Raków odskoczył nam na pięć punktów, a dodatkowo musieliśmy mieć punkt więcej od nich z uwagi na lepszy bilans Rakowa. Położenie stało się trudne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Potrafiliśmy jednak obrócić sytuację, co pewnie większości drużyn by się nie udało. Finisz możemy uznać za niezwykle udany: osiem meczów, sześć zwycięstw, dwa remisy. Wytrzymaliśmy presję. I zasłużyliśmy na tytuł.
Lech ma kadrę na Ligę Mistrzów?
Zawsze możemy być mocniejsi. Mamy olbrzymią jakość w zespole. W ekstraklasie często wygrywaliśmy będąc drużyną - naszą intensywnością grania i organizacją. Z drugiej strony, gdy nie szło, decydowały indywidualności. Jak choćby w meczu z Legią, który był na "styku". Legia miała lepsze okazje na gola, ale nasza indywidualna jakość i piękna bramka Aliego Gholizadeha zdecydowała. Takich spotkań było kilka.
Ta jakość wystarczy na fazę ligową Ligi Mistrzów?
Możemy zwiększyć konkurencję na kilku pozycjach i do tego będziemy dążyć. Zostaliśmy mistrzem kraju, budżet na transfery jest dzięki temu większy. Wygranie tytułu gwarantuje nam łatwiejsze działanie na rynku transferowym. Będziemy szukać jakościowych wzmocnień.
Ile przeznaczycie na transfery?
Nie chce deklarować kwot.
To będą takie "strzały", jak w przypadku Gholizadeha? Mówimy o kwocie prawie dwóch milionów euro, którą zapłaciliście za tego zawodnika.
Na pewno chcemy wydać pieniądze na jakościowych piłkarzy. Tu nie będzie kalkulacji. Zawsze zaczynamy od rynku krajowego. Patrzymy na to, kogo mamy w akademii, na Polaków grających w lidze, później na zagranicznych zawodników z Ekstraklasy, a dopiero następnym krokiem jest rynek poza Polską.
Liga Mistrzów to dla was priorytet?
Nikt nam nie zabroni marzyć. Zaczniemy eliminacje Champions League od drugiej rundy. Zostaną nam trzy kroki do fazy ligowej tych rozgrywek. Pewnie dużo będzie zależało od losowania, od rywali. Można trafić na łatwiejszego przeciwnika i wtedy otwiera się szansa. Przede wszystkim musimy patrzeć na siebie i dobrze przepracować okres przygotowawczy. Na pewno zadbamy o to, by mieć jak najmocniejszą kadrę i wtedy zobaczymy, co uda się wywalczyć w Europie.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty