- Mam zaplanowane wakacje - tak jeszcze w sobotę na pytanie o reprezentację Polski odpowiedział Oskar Repka. Michał Probierz postanowił jednak pokrzyżować plany defensywnego pomocnika GKS-u Katowice, powołując go po raz pierwszy do pierwszej kadry narodowej na mecze z Mołdawią i Finlandią.
- Myślę, że 8 goli i 2 asysty w wykonaniu defensywnego pomocnika to liczby, które mówią same za siebie i dziwne by było, gdyby nie był w kręgu zainteresowań selekcjonera - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty skrzydłowy GKS-u, Adrian Błąd.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać
Postawienie na 26-letniego Repkę nie dziwi także z kilku innych powodów - po pierwsze: na pozycji numer "6" od długiego czasu w naszej kadrze widnieje poważny problem. Probierz sprawdził w tej roli już dziewięciu zawodników, jednak żaden nie spełnił jego oczekiwań. Były też eksperymenty z cofnięciem Jakuba Modera czy Piotra Zielińskiego. Skutek był jednak daleki od zamierzonego.
Zaskakująca ksywka w szatni
Po drugie: warunki fizyczne, którymi Repka imponuje (188 cm wzrostu, 85 kg wagi), wydają się wręcz idealne do załatania dziury powstałej w środku pola kadry Probierza po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Grzegorza Krychowiaka. Natomiast nie można też powiedzieć, że wychowanek Zawiszy Bydgoszcz to typowa, toporna, mająca jedynie przerywać akcje rywala "szóstka".
- Oskar, mimo swoich gabarytów, choć nazywamy go "Kruszynką" (śmiech), jest bardzo dobrym zawodnikiem pod kątem technicznym, dobrze czuje się w wyprowadzaniu piłki, ma duży spokój - komentuje Błąd i zdradza tym samym zaskakującą ksywkę Oskara Repki.
Kariera 26-latka nabrała rozpędu odkąd trafił do Katowic cztery lata temu. Z "GieKSą" przeżył drogę z I Ligi do Ekstraklasy, a wcześniej odbił się od Arki Gdynia prowadzonej przez Jacka Zielińskiego. Wówczas był jeszcze stoperem, a karierę zaczynał jako... napastnik, który trzy razy z rzędu wygrywał Polish Soccer Skills, co dało treningi w akademiach Milanu czy Ajaksu. Jak widać, umiejętność zdobywania goli została z nim do dziś.
Filar GKS-u i inspiracja dla kolegów
- Rozwinął się pod wieloma względami, bo pamiętam, że kiedy do nas trafiał, miał ogromne problemy z regularną grą. Mocno pracował nad sobą i widać było w tym sezonie, jak gra w Ekstraklasie dodała mu skrzydeł. Myślę, że nie będzie na wyrost, jeśli powiem, że gra GKS-u dziś bardzo mocno się na nim opiera - mówi nam Adrian Błąd, który Oskara Repkę zdaje się znać już na wylot.
To powołanie to także olbrzymie wyróżnienie dla pozostałych zawodników beniaminka Ekstraklasy, który wrócił do elity po 19 długich latach nieobecności na tym szczeblu. Pokazuje, że z "GieKSą" należy się liczyć oraz że można z niej trafić do reprezentacji Polski.
- Od razu kiedy lista powołanych ujrzała światło dzienne, na naszej grupie posypały się gratulacje. Dla nas to też ogromny zaszczyt - tak samo było, kiedy "Kowal" jechał na pierwszą reprezentację. Teraz jedzie Oskar i dla nas, jako szatni, to bardzo duże wyróżnienie. GKS-u nie było przez 19 lat w Ekstraklasie, a po roku w niej spędzonym doczekaliśmy się dwóch powołań do reprezentacji Polski. Zatem, jak widać, można przyjść do Katowic, dobrze grać w piłkę i fajnie się wypromować - podsumowuje Błąd.
Dominik Stachowiak, dziennikarz WP SportoweFakty