Korespondencja z Wrocławia - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
- Nie uważam, że to starcie Dawida z Goliatem. Mamy podobne szanse na wygranie meczu jak Chelsea. Budżet jednego i drugiego klubu nie ma znaczenia - mówił przed spotkaniem trener "Verdiblancos" Manuel Pellegrini.
Obie ekipy chciały dokonać we Wrocławiu czegoś historycznego. Betis rozgrywał swój pierwszy finał europejskich pucharów. Chelsea mogła się zaś stać pierwszym klubem, który zwyciężył we wszystkich europejskich rozgrywkach - "The Blues" wygrywali już wcześniej Ligę Mistrzów, Puchar Zdobywców Pucharów, Ligę Europy i Superpuchar. I chcieli dołożyć do tej układanki brakujący element.
Betis miał jednak inne plany.
Andaluzyjczycy, niesieni głośnym dopingiem, zaczęli dużo lepiej i na objęcie prowadzenia potrzebowali zaledwie dziewięciu minut. Niepewny Malo Gusto stracił piłkę na połowie Chelsea. Isco cudownie rozrzucił akcję na lewą stronę do Eza Abdego, który kropnął płasko po długim rogu. Filip Jorgensen był bez szans. A Marokańczyk znów pokazał, że na finiszu Ligi Konferencji można na niego liczyć. Po golach w obu półfinałach trafił też w najważniejszym meczu turnieju.
Menedżer Chelsea Enzo Maresca, który najpierw był piłkarzem Pellegriniego w Maladze, a później uczył się od niego fachu w West Ham United jako asystent Chilijczyka, chciał pokonać w środę swojego mistrza. Przed przerwą wszystko wskazywało jednak, że to 71-letni opiekun Betisu wymyślił lepszy plan na mecz. Londyńczycy bili głową w mur. Rywal neutralizował wszystkie atuty i w pełni zasłużenie prowadził do przerwy 1:0.
Maresca zareagował, wpuszczając na plac m.in. Reece'a Jamesa i Jadona Sancho. Chelsea nieco podkręciła tempo. Tymczasem Betis się cofnął i czekał na szybkie kontry. Wydawało się, że "Verdiblancos" mają wszystko pod kontrolą.
Aż do 65. minuty.
Piłkarze Chelsea "grali" już ten "numer" wiele razy. Niewidoczny do tego momentu Cole Palmer posłał kapitalną, miękką wrzutkę za obrońców Betisu. Skorzystał z tego wbiegający z drugiej linii Enzo Fernandez. To, co zrobił mistrz świata, było prawdziwym majstersztykiem. Fernandez w pełnym biegu uderzył głową tuż przy słupku, doprowadzając do wyniku 1:1.
Ten gol odmienił wszystko.
Był dla Chelsea niczym dopływ tlenu. Piłkarze Mareski ruszyli jeszcze odważniej i po kilku minutach wyprowadzili drugi cios. Znów kapitalnie zachował się Palmer. Lider "The Blues" wspaniale zakręcił na prawym skrzydle Jesusem Rodriguezem i dośrodkował, a Nicolas Jackson strzelił obok Adriana. Piłka, zamiast od głowy, odbiła się od barku senegalskiego napastnika, ale jakie to miało znaczenie?
23-latek odkupił swoje winy. Przecież przed finałem spadła na niego zasłużona lawina krytyki. W niedawnym meczu z Newcastle Jackson nie wytrzymał napięcia i uderzył rywala łokciem, za co zobaczył czerwoną kartkę. W ostatnich dwóch kolejkach Premier League zespół musiał walczyć o miejsce w pierwszej piątce i kwalifikację do Ligi Mistrzów bez niego.
Londyńczycy dopięli swego. I na krajowym podwórku, i w środowym finale Ligi Konferencji, bo Betis nie zdołał już odpowiedzieć.
Końcowe fragmenty finału to prawdziwy popis ekipy ze Stamford Bridge. Najpierw zawodników Pellegriniego dobili zmiennicy. Kiernan Dewsbury-Hall przedarł się środkiem i znalazł na lewej stronie pola karnego Jadona Sancho. Skrzydłowy pociągnął po długim rogu, "zdejmując pajęczynę" z bramki Adriana. Gdy cieszył się ze swojego gola, Maresca wpadł przy ławce rezerwowych w ramiona Reece'a Jamesa. Obaj wiedzieli już, że nie wypuszczą dwubramkowego prowadzenia.
W doliczonym czasie gry wynik na 4:1 ustalił Moises Caicedo. Po szybkim wypadzie "The Blues" pomocnik oddał mocny i precyzyjny strzał obok Adriana, pieczętując zwycięstwo swojej drużyny.
Andaluzyjczycy wracają do Hiszpanii z ogromnym niedosytem, bo przed przerwą byli zdecydowanie lepsi. Chelsea - z pucharem, którego brakowało w ich gablocie.
Real Betis - Chelsea Londyn 1:4 (1:0)
1:0 - Ez Abde 9'
1:1 - Enzo Fernandez 65'
1:2 - Nicolas Jackson 70'
1:3 - Jadon Sancho 83'
1:4 - Moises Caicedo 90'
Real Betis: Adrian - Youssouf Sabaly, Marc Bartra, Natan, Ricardo Rodriguez (46. Romain Perraud) - Pablo Fornals (85. Sergi Altimira), Isco, Johnny Cardoso (85. Giovani Lo Celso) - Antony, Cedric Bakambu, Abdessamad Ezzalzouli (53. Jesus Rodriguez)
Chelsea: Filip Jorgensen - Malo Gusto (46. Reece James), Trevoh Chalobah, Benoit Badiashile (62. Levi Colwill), Marc Cucurella - Enzo Fernandez, Moises Caicedo, Cole Palmer (87. Marc Guiu), Noni Madueke, Pedro Neto (61. Jadon Sancho) - Nicolas Jackson (80. Kiernan Dewsbury-Hall)
Sędzia: Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina)
Żółte kartki: Romain Perraud, Antony - Benoit Badiashile, Cole Palmer, Jadon Sancho
Zostawili SYF