W niedzielnym finale Ligi Narodów na Allianz Arenie w Monachium doszło do tragedii. Jeden z kibiców w drugiej połowie dogrywki meczu Hiszpanii z Portugalią (2:2 i 3:5 w rzutach karnych) spadł z trybuny, co skończyło się jego śmiercią. Niestety, szybko doszło do podobnego incydentu, choć nie z tak koszmarnym zakończeniem.
Miał on miejsce w poniedziałek, 9 czerwca, podczas emocjonującego meczu eliminacyjnego do mistrzostw świata 2026 między Walią a Belgią (4:3), który odbył się w Brukseli. Jak informują brytyjskie media, 29-letni kibic Walii spadł z górnej trybuny stadionu Króla Baudouina.
Mężczyzna, którego tożsamość nie została ujawniona, spadł na dolną część trybun podczas świętowania gola Brennana Johnsona, który wyrównał na 3:3. Na miejscu udzielono mu pierwszej pomocy, a następnie przewieziono do szpitala.
Według informacji BBC, kibic miał dużo szczęścia, ponieważ doznał jedynie niegroźnego urazu pleców. Oczekuje się, że wkrótce opuści szpital. W meczu uczestniczyło 4,5 tys. fanów Walii, którzy przybyli, by wspierać swoją drużynę.
Spotkanie było pełne emocji. Belgowie szybko objęli prowadzenie, zdobywając trzy bramki w ciągu 27 minut. Walijczycy zdołali jednak wyrównać dzięki trafieniom Harry'ego Wilsona, Sorby Thomasa i Brennana Johnsona. Ostatecznie Belgia wygrała 4:3, a bohaterem został Kevin de Bruyne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wpadka gwiazdora FC Barcelony. To nie zdarza się często