Ekspert przewiduje dalsze kłopoty. "Uwierzył, że wolno mu więcej"

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Lewandowski uwierzył, że wolno mu więcej. W długiej perspektywie piłkarz straci w oczach sponsorów nawet więcej niż PZPN. On już stał się marką ryzykowną ze względu na zbyt częste konflikty - przyznaje Grzegorz Kita, ekspert ds. marketingu.

Efekty konfliktu z trenerem reprezentacji Polski Michałem Probierzem, Robert Lewandowski może odczuć natychmiast i nie ma przy tym znaczenia, że obecnie być może większość fanów opowiada się w tym konflikcie po jego stronie. Zawodnikowi może być jeszcze trudniej przekonać do swojej wersji sponsorów, bo ci już jakiś czas temu tracili do niego zaufanie.

"Stał się marką ryzykowną"

- Już od jakiegoś czasu na polskim rynku marketingowym funkcjonuje swoista wstrzemięźliwość od współpracy z Lewandowskim, a teraz będzie mu jeszcze trudniej, oczywiście gdyby w ogóle był zainteresowany takimi współpracami. Lewandowski stał się marką ryzykowną. Za często jest bohaterem negatywnych sytuacji, za często popada w mniejsze i większe konflikty, a to jest po prostu ryzykowne dla marek i ich działań komunikacyjnych. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, a kryzysy wokół "Lewego" zdarzają się właściwie regularnie co kilka miesięcy. Gdy do tego dodamy techniczne trudności we współpracy, wysokie oczekiwania finansowe i schyłek kariery, to po prostu wielu firmom wychodzi, że promocja swoich produktów wizerunkiem Lewandowskiego może być zbyt ryzykowna lub po prostu nieefektywna - uważa Grzegorz Kita, założyciel i prezes Sport Management Polska.

Przypomnijmy, że zawodnik w niedzielę ogłosił, że nie zagra w reprezentacji Polski dopóki trenerem kadry będzie Michał Probierz. Choć od sytuacji minęły już dwa dni, to do zamieszania nie odniosły się władze PZPN, które też mają dużo do stracenia.

ZOBACZ WIDEO: Probierz czy Lewandowski - kto ma rację? Polacy wydali werdykt

Wszyscy na tym stracą

- W tej sytuacji nie będzie wygranego. Docelowo, w długim horyzoncie czasowym, więcej jednak w oczach sponsorów może stracić sam Lewandowski niż reprezentacja, czy PZPN. Wynika to po prostu z faktu, że kadra narodowa wciąż jest marką samą w sobie i bez względu na okoliczności będzie trwać, ewoluować i budzić emocje. Zresztą widać wyraźnie, że sponsorzy są odporni na kolejne kryzysy i nawet od tej bieżącej sytuacji trzymają się z dala, choć pojawiają się próby wciągania ich w tę aferę - wyjaśnia Kita.

Zdaniem eksperta wszystko zaczęło się od fatalnego błędu komunikacyjnego ze strony Roberta Lewandowskiego, który sam ogłosił w swoich mediach społecznościowych, że nie przyjedzie na najbliższe zgrupowanie kadry, a tym samym opuści bardzo ważny mecz z Finlandią w eliminacjach mistrzostw świata.

- Nieobecność zawodnika na zgrupowaniu powinna być podana do publicznej wiadomości oficjalnymi kanałami PZPN i zakomunikowana jako wspólna decyzja trenera i zawodnika lub zawodnika, trenera i sztabu medycznego. Tego zabrakło i wszystko zostało odebrane jako samowolka. Zawodnik przelicytował, uważał, że wolno mu więcej. Co gorsza, piłkarz zaczął w swoich mediach społecznościowych epatować zdjęciami z luksusowych wakacji oraz udzielać wywiadów o tym, w jak dobrej kondycji się znajduje. Piłkarz tej klasy, będący kapitanem reprezentacji i osobą publiczną, nie może być aż tak lekkomyślny w komunikacji. Takim zachowaniem, swoimi kolejnymi postami, wręcz prowokował kibiców. Przecież pod tymi postami roiło się od krytyki i pretensji fanów. Próba ratowania wizerunku i pośpieszny, desperacki przyjazd na pożegnanie Kamila Grosickiego tylko mocniej go pogrążyła - dodaje.

Błędy Probierza i PZPN

Oliwy do ognia dodało zachowanie trenera Probierza, który wobec takiego zachowania kapitana zdecydował się na stanowczy ruch i odebranie mu opaski kapitana. Wiele wskazuje na to, że selekcjoner nosił się z takim zamiarem od dłuższego czasu i uznał, że w tym momencie może sobie na to pozwolić. Kibice byli krytycznie nastawieni do zachowania Lewandowskiego, ale też - prawdopodobnie - taką decyzję poparła reszta drużyny.

Nie da się jednak nie wspomnieć o kuriozalnym oświadczeniu PZPN, który w poniedziałek wieczorem zdecydował się na zaskakujący ruch i w krótkim komunikacie zaprzeczył, by zawodnicy byli w jakikolwiek sposób zaangażowani w podjęcie takiej decyzji.

- Komunikat PZPN opublikowany o godz. 23.10 był absolutnie idiotyczny i to zarówno jeśli chodzi o termin publikacji, jak i samą treść oraz dobór słów w tej konkretnej sytuacji. Tak późna, zaskakująca pora podważa profesjonalizm i wiarygodność przekazu i po prostu budzi śmieszność. Działacze chcieli chyba dać oddech zawodnikom i odciąć ich od całej sytuacji, a wyszło jakby to PZPN odcinał się od Probierza. Zamiast uspokoić atmosferę, gaszono ognisko benzyną. Jestem przekonany, że to nie koniec całej historii, a zamieszanie będzie trwało znacznie dłużej - dodaje Kita.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (107)
avatar
Irian_lc
13.06.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bledem lewego jest to ze wziął sobie takiego pustaka za żonę i to pewnie ona stoi za decyzjami które podejmuje!! Bledem probierza jest to ze myślał ze na szacunek zasłuży sobie nie osiągnięciam Czytaj całość
avatar
Biedrońka
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie zastosowali się do wskazań probierza i dlatego Finlandia im zaszkodziła 
avatar
Realista2024
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Czas przestać oglądać mecze w Tv i kupować bilety. Dokładnie tak samo zrobili kibice Arki Gdynia i nagle piłkarze zaczęli dobrze grać. Jak zabraknie pieniążków, to szybciutko będą efekty, a tak Czytaj całość
avatar
Realista2024
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Czas przestać oglądać mecze w Tv i kupować bilety. Dokładnie tak samo zrobili kibice Arki Gdynia i nagle piłkarze zaczęli dobrze grać. Jak zabraknie pieniążków, to szybciutko będą efekty, a tak Czytaj całość
avatar
Sport sposób na życie
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Mateusz...proszę cię nie pisz już. Zajmij się żużlem tam wylewaj swoje opinie nie drażnij społeczeństwa. Jako dziennikarz redaktor jesteś zwykle zero. I mówi to ktoś kto trochę się zna na tym n Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści