To powinno być wielkie święto futbolu. FIFA zdecydowała się zreformować Klubowe Mistrzostwa Świata i do rywalizacji przystąpią aż 32 drużyny. Dla uczestników turnieju przygotowano atrakcyjne nagrody finansowe. W puli znalazł się 1 mld dolarów, a triumfator imprezy (w zależności od wcześniejszych wyników) może zgarnąć nawet 125 mln dolarów (więcej tutaj).
Tymczasem nowa edycja Klubowych Mistrzostw Świata ruszy w sobotę w USA w atmosferze narastającego napięcia społecznego. Turniej odbędzie się w momencie, gdy w kilku miastach gospodarzy trwają protesty przeciwko polityce migracyjnej prezydenta kraju Donalda Trumpa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wpadka gwiazdora FC Barcelony. To nie zdarza się często
W Los Angeles falę oburzenia wywołały zatrzymania nielegalnych imigrantów przez służby ICE. Jak przypomina RMC Sport, mieszkańcy protestują przeciwko działaniom prowadzonym "na ulicy, przed sklepami czy szkołami”. Choć Trump deklarował, że celem będą "wyłącznie przestępcy", zatrzymywani są "pracownicy, ojcowie i matki, którzy są wyprowadzani na oczach dzieci".
W odpowiedzi na demonstracje, władze wysłały 2000 żołnierzy Gwardii Narodowej i 700 marines. Po starciach burmistrz Karen Bass ogłosiła godzinę policyjną w centrum miasta - od wtorku godz. 20:00 do środy godz. 6:00, z możliwością przedłużenia.
W Los Angeles zakwaterowani w tej strefie zostali piłkarze Atletico Madryt. Hiszpański klub nie jest zwolniony z zakazu, dlatego zawodnicy Diego Simeone będą musieli przestrzegać ograniczeń.
Także Paris Saint-Germain odczuje skutki niepokojów. Triumfator Ligi Mistrzów swoje mecze grupowe rozegra w Los Angeles i Seattle, a więc w miastach ogarniętych protestami. Na drodze francuskiego klubu stanie Atletico (15 czerwca), Botafogo (20 czerwca) i Seattle Sounders (23 czerwca).
Do napięć społecznych dochodzi również niewielkie zainteresowanie kibiców. Jak podaje "The Athletic", sprzedano mniej niż 25 tysięcy biletów na mecz otwarcia Interu Miami z Lionelem Messim i Al Ahly. Hard Rock Stadium może pomieścić 64 767 widzów.
FIFA stara się reagować na tę sytuację. Organizatorzy zdecydowali się po trzeci obniżyć ceny biletów. W przypadku meczu otwarcia (Inter Miami - Al Ahly) zniżki sięgnęły już 84 proc. w porównaniu do grudnia 2024 roku.