Niedawno, bo 7 czerwca, minął rok od pechowego towarzyskiego meczu reprezentacji Polski z Ukrainą. Na kilka dni przed wylotem na mistrzostwa Europy 2024 w Niemczech Arkadiusz Milik doznał poważnej kontuzji kolana.
Mimo tego mało kto przypuszczał, że jego przerwa od gry potrwa aż rok. Wszystko wskazuje natomiast na to, że absencja dobiega końca. Szkoleniowiec Juventusu, Igor Tudor, umieścił Milika w 35-osobym składzie na Klubowe Mistrzostwa Świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
"Arkadiusz Milik otrzymuje swoje pierwsze powołanie od ponad roku. Jego koszmar spowodowany kontuzją może w końcu dobiec końca" - przekazuje portal juvefc.com.
Należy zaznaczyć, że polski napastnik nie jest pierwszym wyborem Tudora. Samemu zawodnikowi zależy na regularnej grze (o co w Juventusie byłoby trudno), dlatego mimo ważnego kontraktu rozgląda się za nowym pracodawcą.
Dziennikarze portalu Tuttosport donosili na początku czerwca, że Milik najchętniej pozostałby we Włoszech. Polak jest otwarty na propozycje od klubów, które zapewnią mu rolę podstawowego zawodnika. To kluczowy warunek, który musi spełnić nowy pracodawca, aby doszło do transferu.
Dodajmy, że Milik w barwach Juventusu rozegrał dotychczas 75 spotkań, zdobywając 17 bramek i notując dwie asysty.
Klubowe Mistrzostwa Świata rozpoczną się w nocy z soboty na niedzielę (14/15 czerwca) i potrwają do 13 lipca (więcej TUTAJ). Juventus znalazł się w grupie z Manchesterem City, Wydad AC i Al-Ain FC.
Tylko o to chodzi.