Od kilku lat trwają problemy Quincy'ego Promesa. W 2020 roku holenderski piłkarz chciał zabić swojego kuzyna i dźgnął go nożem. Ponadto zawodnik był zaangażowany w przemyt dużych ilości ładunków narkotyków.
Promesowi groziło aż 7,5 roku więzienia. Holender ani myślał o tym, by poddać się karze i postanowił uciec od wymiaru sprawiedliwości. W tym celu zdecydował się na transfer do Spartaka Moskwa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
Pomocną dłoń w jego kierunku wyciągnął sam Władimir Putin, który pomógł Holendrowi załatwić wizę pracowniczą. Przez ostatni rok Promes przebywał jednak w Dubaju. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich został zatrzymany w związku z inną sprawą - opuścił miejsce wypadku drogowego, w którym brał udział.
Po wpłaceniu grzywny wyszedł na wolność, choć wydano za nim międzynarodowy list gończy. Po blisko półtora roku 33-latek ponownie wpadł w ręce policji. Tym razem już mu się nie upiecze, o czym informuje portal telegraaf.nl.
Holender został aresztowany w czwartek (13 czerwca) we własnym domu.
"Jeśli aresztowanie rzeczywiście ma związek z wnioskiem o ekstradycję z Holandii, Promes zostanie przetransportowany do Holandii pod nadzorem Królewskiej Żandarmerii Wojskowej, gdzie będzie musiał odbyć karę siedmiu i pół roku więzienia" - czytamy.
Dodajmy, że aresztowanie piłkarza miało miejsce w tygodniu, w którym jego prawnik zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Amsterdamie o uchylenie nakazu aresztowania. Wniosek ten został jednak odrzucony.