"Brawo!" - wpis o takiej treści pojawił się na profilu Kamila Glika w mediach społecznościowych po tym, jak 8 czerwca Piotr Zieliński - decyzją Michała Probierza - przejął opaskę kapitańską w reprezentacji Polski po Robercie Lewandowskim.
Komentarz Glika dawał do myślenia i mógł sugerować, że - jego zdaniem - napastnik Barcelony nie nadawał się do roli kapitana. Sam zainteresowany wyjaśnił później, że nie taki był zamiar jego wypowiedzi. - Ludzie uderzają w złą nutę. Brawo, że Piotrek został kapitanem. To dla niego wyróżnienie. Zasłużył na to - mówił obrońca (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On ciągle to ma! Gwiazdor piłki zdobył spektakularnego gola
Dziennikarz "Przeglądu Sportowego Onet", Sebastian Staszewski, na kanale meczyki.pl zdradził, że rzeczywiście relacje Glika i Lewandowskiego w przeszłości nie były najlepsze. Argumentując swoją tezę, podał jeden przykład.
- Nie sądzę, że to kwestia osobista, natomiast Glik pewnie ma zastrzeżenia do niektórych rzeczy z przeszłości. Jak obserwował Roberta przyjeżdżającego na zgrupowanie i nietrenującego przez dwa pierwsze dni, to niekoniecznie mogło mu się to podobać. Roberta, który nie przyjeżdżał na zgrupowanie do Juraty przed mistrzostwami świata w Rosji - powiedział.
Staszewski przytoczył też sytuację, w której Glik mógł poczuć się niedoceniony.
- Gdy w 2017 roku (Glik, przyp. red.) zdobył mistrzostwo Francji i zagrał w półfinale Ligi Mistrzów z AS Monaco, Piłkarzem Roku został Lewandowski. To mogło go zaboleć - podkreślił. Dodajmy, że napastnik grający wówczas w Bayernie Monachium również zdobył mistrzostwo kraju i doszedł do półfinału LM.
Nie jest wykluczone, że Lewandowski już niebawem wróci do reprezentacji. Michał Probierz pożegnał się z posadą selekcjonera, wobec czego Polski Związek Piłki Nożnej rozgląda się za nowym szkoleniowcem.