Po Joanie Garcii, który oficjalnie jest już bramkarzem FC Barcelony, w Katalonii przyszedł czas na Nico Williamsa, bowiem to właśnie o 22-latku mówi się teraz najgłośniej w kontekście transferu do mistrza La Ligi.
Na początku obecnego tygodnia znany dziennikarz Fabrizio Romano poinformował, że "Blaugrana" wstępnie porozumiała się z hiszpańskim skrzydłowym w sprawie umowy. W czwartek Włoch dodał nowe informacje w sprawie kontraktu piłkarza.
ZOBACZ WIDEO: Aż pot spływał mu po plecach. Dla niego wakacje nie istnieją
Williams w Athleticu Bilbao mógł liczyć na wynagrodzenie w wysokości 10 milionów euro za sezon, jednak w Barcelonie jego zarobki zmniejszą się do siedmiu lub ośmiu milionów. Z uwagi na długi okres współpracy, podczas negocjacji przedstawiciele obu stron uznali, że pensja będzie progresywna - będzie zwiększać się z roku na rok. Umowa ma obowiązywać do 2031 roku.
Obecnie "Duma Katalonii" pracuje nad porozumieniem z klubem z Kraju Basków, lecz prawdopodobnie będzie musiała zapłacić 58 milionów euro - tyle wynosi klauzula wykupu.
Innym problemem dla Barcelony jest także kwestia rejestracji zawodnika. Klub nie chce, aby powtórzyła się sytuacja z ubiegłego sezonu z Danim Olmo, który musiał czekać trzy mecze, by móc zagrać. Dlatego "Blaugrana" najpierw sprawdzi swoje możliwości finansowe, a dopiero później przejdzie do finalizacji transferu.
Nico Williams już rok temu mógł trafić do Barcy po znakomitym występie na EURO 2024, którego był gwiazdą (strzelił bramkę w finale). Klub postanowił jednak wtedy sprowadzić Daniego Olmo, lecz obecnie 22-latek ponownie wrócił na listę życzeń mistrza Hiszpanii.