Podczas pierwszej rundy Klubowych Mistrzostw Świata w USA, ponad 400 tysięcy miejsc pozostało pustych. Jak wylicza "BBC Sport", stadiony były zapełnione jedynie w 56,8 proc. FIFA liczy na poprawę frekwencji w kolejnych meczach.
Najniższą frekwencję odnotowano podczas meczu Mamelodi Sundowns z Ulsan HD, gdzie na trybunach zasiadło jedynie 3412 widzów. To zaledwie 13,6 proc. pojemności stadionu w Inter and Co Stadium na Florydzie.
ZOBACZ WIDEO: Grosiccy na wakacjach. Nie polecieli sami. Poznajecie?
Mimo tych problemów, niektóre mecze przyciągnęły dużą publiczność. Na przykład spotkanie Paris Saint-Germain z Atletico Madryt w Rose Bowl Stadium w Kalifornii obejrzało 80619 osób. W Miami, mecze cieszyły się dużym zainteresowaniem, z frekwencją sięgającą ponad 60 tys. widzów.
FIFA podkreśla, że cztery z pięciu "najlepiej sprzedających" się meczów fazy grupowej są jeszcze przed nami. Organizacja sprzedała już prawie 1,5 mln biletów na cały turniej, co daje nadzieję na lepsze wyniki w przyszłości.
Jednym z problemów są godziny rozgrywania meczów. Spotkania odbywają się w godzinach pracy, a to wpływa na niską frekwencję. Przykładowo, mecz Chelsea z Los Angeles FC przyciągnął tylko 22137 fanów na stadionie o pojemności 71 tys. Dodajmy, że MŚ 2026 zostaną rozegrane w USA, Kanadzie i Meksyku.