Nie da się ukryć, że wynik środowej wysokiej porażki z kandydatkami do złotego medalu Euro - jak to się mówi - "poszedł w świat". Ale wiele wskazuje na to, że Les Bleues jeszcze będą wysoko wygrywać na tym turnieju. A co to starcie powiedziało o naszym zespole?
- Trochę popełniłyśmy tych błędów. Wiem, że naszą mocną stroną są stałe fragmenty gry, ale tu czegoś zabrakło. Rywalki były silne - nie ujmując nam, że nie jesteśmy - ale widać, że były dobrze przygotowane do tego meczu. Może byliśmy zbyt dobrze nastawione na ten mecz, myślałyśmy, że dobrze go rozegramy? Musimy na spokojnie obejrzeć, co nie zadziałało - tłumaczyła obrończyni Oliwia Łapińska.
- Wydaje mi się, że Francja była rywalem bardziej motorycznym. Dużo bazowały na fazach przejściowych, z obrony do ataku. Jednak te ich szybkie napastniczki gdy urywają się z tą piłką, ciężko je później dogonić. Włoszki jednak potrafiły pressować, ale nie do końca wykorzystać te nasze błędy. A Francuzki jednak bezlitośnie to wykorzystały - uważa Jagoda Cyraniak.
ZOBACZ WIDEO: Grosiccy na wakacjach. Nie polecieli sami. Poznajecie?
Zgodnie z piłkarskim zwyczajem zawodniczym, mecze rozegrane trzeba już puścić w niepamięć, bo i tak nie zmienimy już ich rezultatu. Przed Biało-Czerwonymi ostatnie starcie grupowe ze Szwedkami, które jak dotąd nie zdobyły ani jednego punktu - w pierwszej kolejce uległy 0:3 Francuzkom, a w drugiej 0:1 Włoszkom.
- Tu innej drogi nie ma, będziemy chcieli wygrać z tą Szwecją. Zmęczenie zmęczeniem, na pewno trzeba będzie mieć trochę chłodnej głowy, ale ten czas między meczami będzie służył przede wszystkim temu, żeby ciało i mięśnie znów domagały. Jeśli uda się doprowadzić do takiej pełnej gotowości, żeby po kolejnych trzech dniach piłkarki mogły rozegrać mecz, to wierzę głęboko, że przede wszystkim jakościowo, ale też i w kwestii organizacji gry oraz przejęcia inicjatywy, będziemy widzieli tego więcej i będziemy się delektowali. Bo nie da się ukryć, że okazji do "delektowania się" w starciu z Francją, nie było. Mogę to głośno powiedzieć, to tak było - skomentował trener reprezentacji Polski U-19 kobiet Marcin Kasprowicz.
Sytuacja w tabeli grupy A wygląda tak, że Francja z sześcioma punktami na koncie ma już pewne wyjście z grupy do najlepszej czwórki. Drugie Włoszki mają cztery oczka, ale przed nimi właśnie starcie z Les Bleues. Zatem aby Polki awansowały do półfinału, muszą przede wszystkim pokonać w Tarnobrzegu Szwedki, ale to nie koniec.
Wygrana w sobotnim meczu pozwoli Biało-Czerwonym zrównać się punktami z reprezentacją Włoch, lecz w związku z remisem w pierwszej kolejce pomiędzy tymi drużynami, w dalszej kolejności o miejscu w tabeli decydować będzie lepsza różnica bramek we wszystkich meczach. Póki co ten bilans Italia ma +1, a Polska -6. Co to oznacza w praktyce?
To, że w ostatniej kolejce reprezentacja Polski musi liczyć na porażkę Włoszek i to w taki sposób, by zniwelować siedmiobramkową różnicę do nich. Czyli na przykład jeśli nasze panie pokonałyby Szwedki 3:0, to Włoszki musiałyby przegrać z Francją 0:4, by bilans goli się wyrównał. Jeśli Włoszki przegrałyby 0:6, to wówczas Polkom wystarczyłoby zwycięstwo 1:0 do "wyzerowania" bilansu, a 2:0 to przeskoczenia piłkarek z Półwyspu Apenińskiego.
Oba ostatnie mecze w grupie A zaplanowane są na godzinę 16:00. Szwecja zagra z Polską w Tarnobrzegu, a Włochy z Francją w Rzeszowie. W grupie B jest jeszcze ciekawiej, bo tam wszystkie drużyny mają po trzy punkty na koncie. Start meczów 3. kolejki o 19:00. Holandia zagra z Portugalią w Mielcu, a w Stalowej Woli Hiszpania zmierzy się z Portugalią.