Mateusz Borek pojawił się na meczu legend Polski z Brazylią w ramach "Ronaldinho Show" jako komentator TVP Sport. Dziennikarz miał również okazję zajrzeć za kulisy, a trener gospodarzy Adam Nawałka zaprosił go nawet do sztabu.
Wydarzenie przyciągnęło tłumy kibiców, a w drużynie byłego selekcjonera znaleźli się m.in. jego podopieczni - Jakub Błaszczykowski czy Kamil Glik. Borek podkreślił, że mimo charakteru zabawy, Nawałka zachował pełen profesjonalizm.
ZOBACZ WIDEO: Grosiccy na wakacjach. Nie polecieli sami. Poznajecie?
Gwiazdą wieczoru był oczywiście Ronaldinho, który jednak miał swoje "zachcianki" podczas wizyty w Polsce. 45-latek chciał mieć m.in. indywidualną szatnię.
- Chce grać futbol bezkontaktowy, na plaży, on stawia warunek, że możemy zagrać, ale nie ma kontaktu. Byłem tym trochę zawiedziony. Ronaldinho na kolację dzień wcześniej przyjechał dwie godziny później, usiadł ze sponsorami, na wywiady chętny nie był. Przyjechał swoim vipowskim busem, chciał swojej szatni, nie siedział nawet z kolegami. Zszedł w 70. minucie i bez prysznica odjechał ze stadionu - zdradził Borek w programie "Moc Futbolu" na "Kanale Sportowym".
Okazuje się, że brazylijski gwiazdor nie wystąpił także w paradzie wokół stadionu. - Gwiazdy mają swoje zasady i pamiętajmy, on był najlepiej opłaconym zawodnikiem, ten event był pod niego - dodał Borek.
Mecz ostatecznie zakończył się zwycięstwem Polaków w rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry było 2:2.