Sytuacja ta miała miejsce w fazie grupowej Ligi Konferencji. Po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa doszło do poważnych incydentów. Holenderska policja zamknęła wówczas wyjście ze stadionu, przez co część delegacji zespołu ze stolicy, w tym prezes Dariusz Mioduski, nie mogła opuścić obiektu.
UEFA już w grudniu 2023 roku nałożyła na AZ Alkmaar karę o niskiej jak na takie zamieszanie wartości 40 tys. euro za nieprawidłowości po meczu. Klub nie zgodził się z decyzją i postanowił odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. CAS przyznał rację Holendrom, uniewinniając AZ.
ZOBACZ WIDEO: Grosiccy na wakacjach. Nie polecieli sami. Poznajecie?
"Panel stwierdza, że Klub nie naruszył Artykułu 23.01 UEFA SSR dotyczącego obowiązku klubu gospodarza do uzyskania zgody lokalnych władz w celu zapewnienia bezpieczeństwa drużyny gości i urzędników" - czytamy w uzasadnieniu. Dodatkowo stwierdzono, że UEFA nie przedstawiła dowodów, wskazujących na winę zespołu z Holandii.
W oficjalnym komunikacie AZ Alkmaar podkreślił: "Chociaż UEFA początkowo nałożyła na AZ grzywnę, CAS orzekł teraz, że AZ nie ponosi winy. Ten werdykt jest postrzegany jako potwierdzenie tego, o czym AZ był przekonany od samego początku" - przekazał holenderski klub.
Wydarzenia z Alkmaar wywołały w Polsce falę oburzenia. W sprawę zaangażowały się także polskie władze. Kara nałożona przez UEFA była niższa niż ta, którą Legia otrzymała za zamieszki w Birmingham (100 tys. euro), ale wskazywała na winę AZ.
Ostatecznie CAS uznał, że AZ Alkmaar nie odpowiada za incydenty po meczu z Legią. To zamyka głośny spór, który przez wiele miesięcy budził emocje w środowisku piłkarskim.