Cezary Kulesza intensywnie poszukuje nowego selekcjonera reprezentacji Polski, a giełda nazwisk trwa w najlepsze. Jak podał "Przegląd Sportowy Onet", faworytem do objęcia tej funkcji jest Jerzy Brzęczek.
Nowy plan zakłada, że Brzęczek może współpracować z byłymi podopiecznymi. Do sztabu mają dołączyć jego siostrzeniec, Jakub Błaszczykowski jako dyrektor reprezentacji oraz Łukasz Piszczek w roli asystenta. Taki układ rzekomo ma pomóc w rozwiązaniu konfliktu z Robertem Lewandowskim, który po odebraniu mu opaski kapitana odmówił gry w kadrze Michała Probierza.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był strzał! Bramka z gatunku "stadiony świata"
Spekulacje są szeroko komentowane w mediach społecznościowych. "Brzęczek nie jest i nigdy nie był nawet w piątce a może i w dziesiątce najlepszych polskich trenerów. Równie dobrze można by dać stanowisko selekcjonera dowolnemu trenerowi z ESA czy 1. ligi. Mam nadzieję, że to ściema" - napisał Marek Wawrzynowski na platformie X.
Jakub Kłyszejko zwrócił uwagę, że Brzęczek jako selekcjoner osiągał nie najgorsze rezultaty: "Wyniki reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Brzęczka. Na pewno były lepsze niż gra. Samej kandydatury aż tak nie kupuję, pomysł z Piszczkiem i Błaszczykowskim już trochę bardziej".
Zbigniew Boniek postanowił zwolnić Brzęczka, chociaż trener wywalczył awans na Euro 2020. "Do mnie to zupełnie nie trafia, podejrzewam, że to znów mylenie tropów. Kandydatura Brzęczka miałaby tylko jeden sens - by zagrać Bońkowi na nosie" - Paweł Smoliński zasugerował, że Kulesza może wbić szpilkę swojemu poprzednikowi.
"Wciąż nie wierzę w powrót Brzęczka, bo przy stylu Kuleszy za wcześnie takie coś wypływa. ALE. Jeśli to się okaże prawdą, to odrealnienie Kuleszy osiągnie ekstremum. Liczy się wynik, więc bierze trenera z wynikiem. Pomijając, że był robiony pomimo boiskowych wydarzeń, a nie dzięki nim - co sprowadza się do totalnej losowości, równie dobrze wszystko może być w drugą stronę. Pomijając inny moment polskiego futbolu - w czasie Brzęczka cały świat zazdrościł nam trójki napastników (Lewy, Piątek i Milik w sztosie). Pomijając, że cała kariera JB po kadrze to spadek z Wisłą do I ligi i ogrzebanie się tak w sezonie po spadku. To ma być jakiś challenge, jak jeszcze bardziej polskiemu kibicowi zohydzić naszą piłkę?" - pytał Przemysław Langier.
Sceptyczny jest również Marek Szkolnikowski: "Jeżeli miarą sukcesu w polskiej piłce jest awans ze słabej grupy na 24-zespołowe Euro to nie mam pytań. Przypominam, że repreentacja Brzęczka grała beznadziejnie i nie podejmowała walki z poważnymi rywalami, a trenera zwolnił Lewy. Dla mnie się nie podoba".
Na ten moment wydaje się, że Jerzy Brzęczek ma większe szanse na angaż w kadrze niż choćby Jan Urban. "Wywołaj debatę o Brzęczku, to Urban lub ktokolwiek inny będzie milej przyjęty" - skwitował Tomasz Ćwiąkała.
Brzęczek współpracował z Błaszczykowskim w krakowskiej Wiśle, która spadła na zaplecze PKO Ekstraklasy. "Duet Brzęczek - Błaszczykowski już gdzieś ostatnio wspólnie działał, tylko nie umiem sobie przypomnieć gdzie..." - stwierdził z przymrużeniem oka Krzysztof Stanowski.
Dawid Dobrasz nie gryzł się w język. "Jestem przeciwny kandydaturze Jerzego Brzęczka na stanowisko selekcjonera. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak w 2025 roku można rozważać to nazwisko. Brzęczkowi nic nie zabrano, stracił pracę, bo na to zasłużył".
"Już 2 dni temu informowałem, że Jerzy Brzęczek wysunął się na Pole Position w walce o stołek selekcjonera reprezentacji Polski. Kto jednak śledzi regularnie F1 doskonale wie, że pozycja startowa nie gwarantuje zwycięstwa w wyścigu. Ot, jest bliżej niż dalej" - Mateusz Ligęza zaznaczył, że w kwestii nowego selekcjonera jeszcze nic nie jest przesądzone.