Po pięciu latach do stolicy Wielkopolski wrócił Robert Gumny. Obrońca podpisał kontrakt z Lechem Poznań do końca czerwca 2027 roku z możliwością przedłużenia o kolejny sezon. 27-latek na pełnych obrotach przygotowuje się z drużyną do nowego sezonu, a w sparingu z Chrobrym Głogów (2:1) zaliczył nawet dwie asysty.
Niels Frederiksen podczas spotkania z przedstawicielami mediów nie krył zadowolenia z tego transferu. Odkąd pojawił się pomysł ściągnięcia wychowanka z powrotem do domu, trener był pozytywnie nastawiony do takiego ruchu. Duńczyk podkreślił, że cieszą go tak jakościowe wzmocnienia składu.
ZOBACZ #dziejesiewsporcie: Krychowiak wpadł w zachwyt podczas podróży
- Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieli tak szybko prawego oraz środkowego obrońcę o tak wysokiej jakości - mówił dziennikarzom po czwartkowych zajęciach "Kolejorza".
Szkoleniowiec zdradził, że kontaktował się nawet ze sztabem niemieckiego FC Augsburg, w którym pracował jego rodak, Jess Thorup.
- Rozmawiałem z trenerami Augsburga na temat Roberta. Zarówno z pierwszym trenerem, jak i jego asystentem, Larsem Knudsenem. Zawsze staram się szukać jak najwięcej informacji o zawodnikach. Oni bardzo pozytywnie wypowiadali się o Gumnym, o tym, jakim człowiekiem jest w szatni, jak integruje się z drużyną, jak ciężko pracuje na treningach. Oczywiście też wspominali o wysokiej jakości - mówił Frederiksen.
Powrót wychowanka był możliwy głównie dlatego, że Lech wcześniej nie porozumiał się z 1.FC Koeln w sprawie wykupu Rasmusa Carstensena. Piłkarz, który wiosną był wypożyczony do Lecha Poznań, wyraźnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski. Kwota żądana przez Niemców okazała się jednak zbyt wysoka.
Opiekun niebiesko-białych przyznał, że trudno porównać mu obu piłkarzy i ocenić w tym momencie, czy Robert Gumny może być udoskonaleniem składu względem poprzedniego sezonu.
- Obaj zawodnicy mają doświadczenie z Bundesligi. Rasmus wykonał kawał dobrej roboty dla drużyny w poprzednim sezonie. Oczekujemy, że Robert będzie równie ważną postacią. Prawdopodobnie to ten sam poziom, ze względu na to, że tak jak wspomniałem, obaj występowali w przeszłości w tej samej lidze. Dla mnie to dowód wysokiej jakości u zawodnika - wyjaśnił.
Jednocześnie trener został zapytany o to, na której pozycji widzi 27-letniego obrońcę. W poprzedniej rundzie zdarzało się, że Carstensen z konieczności był przesuwany na pozycję lewego defensora lub nawet skrzydłowego.
- Nie ma wątpliwości, że to prawy obrońca. Ma natomiast sporo doświadczenia na wysokim poziomie i dużo jakości. To sprawia, że może wystąpić na kilku pozycjach, jeśli będziemy tego potrzebowali. W końcówce poprzedniego sezonu mierzyliśmy się z takim wyzwaniem i też zmienialiśmy pozycję niektórym zawodnikom. W zależności od potrzeb taktycznych mogę wykorzystać go na lewej stronie, ale on też czuje się naturalnie lepiej na prawej obronie - odpowiedział Duńczyk.
Niels Frederiksen podkreślił, że do klubu wciąż może trafić jeszcze jeden zawodnik, który wzmocni linię defensywną. - Temat lewego obrońcy nie jest zamknięty. Wciąż szukamy jakościowego zawodnika na tę pozycję - dodał.
Jak wspominaliśmy, Elias Andersson otrzymał zielone światło na poszukiwanie nowego klubu. Szwed przygotowuje się z zespołem i znajduje się wśród wyborów trenera, ale nie może liczyć na miejsce w wyjściowej jedenastce.
Jakub Kowalski, dziennikarz WP Sportowe Fakty