W sobotę Motor Lublin rozgrywał sparing z Lechią Gdańsk (wygrał 5:3). Był zamknięty zarówno dla kibiców, jak i dziennikarzy. Wstęp miała nieliczna grupa osób na podstawie listy, którą weryfikował ustawiony przy bramie ochroniarz.
A skoro sparing był zamknięty, to nie można było go nagrywać. Jednak nie przeszkodziło to jednemu z trenerów Arki Gdynia, który... pofatygował się do Sochocina z dronem. Stanął sobie w pobliskim lesie i rozpoczął przeszpiegi.
Dlaczego? Bo w 1. kolejce nowego sezonu Arka zagra na wyjeździe właśnie z Motorem.
Ów dron został jednak w pewnym momencie "przechwycony" przez osoby z Motoru.
Lublinianie nie omieszkali poinformować o wszystkim opinię publiczną. W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie, na którym widać dron i komentarz wycelowany w beniaminka PKO Ekstraklasy.
- Wstyd! Dron do odbioru na konferencji prasowej po pierwszej kolejce. Telefon oddaliśmy, żeby pan ze sztabu nie zgubił trasy na powrocie do Gdyni - napisał Michał Szprendałowicz, który w Motorze jest dyrektor marketingu i komunikacji.
Ze szpiegowania zatem nici. Cały materiał jest w posiadaniu Arki. I zostanie zwrócony za dwa tygodnie... po meczu.
ZOBACZ WIDEO: Aż pot spływał mu po plecach. Dla niego wakacje nie istnieją