Mistrzowie Polski zapewnili swoim kibicom mnóstwo radości we wtorkowym spotkaniu. Niebiesko-biali odnieśli najwyższe zwycięstwo w historii klubu w europejskich pucharach. Sprawa awansu do kolejnej rundy el. LM jest już niemal rozstrzygnięta. Oczywiście Lecha czeka jeszcze rewanżowe starcie na Islandii, ale nawet trener jest przekonany, że jego drużyna pozostanie w grze o elitę.
- Jestem zadowolony z tego występu. To był wyjątkowy mecz, bo dużą rolę odegrał w nim system VAR. Całościowo byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Wszystko oczywiście rozstrzygnie się w drugim meczu, ale nie ma co ukrywać, nasza sytuacja jest świetna. Musiałoby się wiele złego wydarzyć, żebyśmy nie zakwalifikowali się do następnej rundy - ocenił na konferencji prasowej Niels Frederiksen.
ZOBACZ WIDEO: Urban nowym selekcjonerem. Oto co sądzą o nim kibice
- Plan zakładał to, żeby ruszyć na nich wysokim pressingiem i podkręcać tempo naszych działań. Wiedzieliśmy, że rywal nie jest przyzwyczajony do gry przeciwko drużynie, która tak wysokie tempo właśnie stosuje. Zmuszaliśmy przeciwnika do dużej liczby błędów i jak widzieliśmy, to dawało nam powodzenie - zdradził dodatkowo szkoleniowiec Lecha Poznań.
Breidablik od początku był tylko tłem dla mistrzów Polski. Nie miała na to wpływu nawet czerwona kartka, którą w 32. minucie spotkania obejrzał Viktor Margeirsson. Islandczycy przez pierwsze pół godziny ani razu nie postraszyli na połowie "Kolejorza", a jedyny celny strzał oddali po rzucie karnym.
Sztab szkoleniowy Lecha zdecydował się przed tym spotkaniem na drobną korektę w linii obrony, a zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Joel Pereira powrócił na swoją nominalną pozycję i od razu rzucił wyzwanie Robertowi Gumnemu. Portugalczyk we wtorkowy wieczór zdobył jedną z bramek i dołożył asystę.
- Jako trener mogę się cieszyć, że mam dwóch tak dobrych zawodników na prawej obronie. Ta rywalizacja stoi na wysokim poziomie i dla mnie to ważne w kontekście liczby meczów, jakie mamy w tym sezonie do rozegrania. Zakładaliśmy, że chcemy mieć po dwóch takich piłkarzy na każdą pozycję - wyjaśnił trener.
Debiut w barwach Lecha Poznań zanotował pomocnik Timothy Ouma. Nowy nabytek mistrzów Polski otrzymał 45 minut od trenera i zrobił znakomite wrażenie swoją grą. W przyszłości niebiesko-biali mogą mieć wiele pożytku z 21-letniego Kenijczyka.
- Timo spisał się bardzo dobrze po swoim wejściu na boisko. Wiedzieliśmy, że to mocny fizycznie zawodnik, ale posiada też umiejętność niezłego podania do przodu, co zresztą pokazał. Pamiętajmy, że on wciąż uczy się naszej taktyki, filozofii gry. Jesteśmy dobrej myśli - ocenił Frederiksen.
Jedynym rozczarowującym akcentem w tym spotkaniu było przedwczesne zejście z boiska Afonso Sousy. Portugalczyk nie był w stanie wytrzymać nawet do przerwy i opuścił murawę w pierwszej połowie. Wiele wskazuje na to, że ofensywny pomocnik ma problem z mięśniem, a to może oznaczać w praktyce dłuższą przerwę. Na więcej informacji trzeba będzie zaczekać.
- Nie dyskutowałem jeszcze ze sztabem medycznym. Jeśli chodzi o urazy Kozubala oraz Milicia to nie sądzę, by to było coś poważnego. Mam wątpliwości związane z Afonso Sousą. Twierdził, że poczuł ukłucie, więc tutaj będziemy musieli poczekać na diagnozę - wytłumaczył trener.
Lechici rozpoczną teraz przygotowania do sobotniego pojedynku z Lechią Gdańsk. Mecz odbędzie się zgodnie z planem, choć dyskutowano nad jego przełożeniem. Po końcowym gwizdku z Breidablik odbyła się narada sztabu szkoleniowego z dyrektorem sportowym. Ostatecznie najważniejszy głos w tej sprawie zabrał trener. - To była moja decyzja i gramy w sobotę - zakomunikował dziennikarzom Niels Frederiksen.