W czwartek w Ostrawie Legia Warszawa nie wygrała po raz pierwszy, gdy trenerem tej drużyny jest Edward Iordanescu. Banik dwukrotnie wychodził na prowadzenie, jednak legioniści w obu przypadkach odpowiadali - najpierw bramkę zdobył Bartosz Kapustka, a remis w samej końcówce uratował Jean-Pierre Nsame.
Legia jest w niezłej sytuacji przed rewanżem na własnym boisku, ale trener Iordanescu nie skakał z radości po końcowym gwizdku sędziego.
- Nie jestem zadowolony z tego wyniku. Mam szacunek do Banika, ich trenera i pracy, którą wykonują, ale wynik mnie nie satysfakcjonuje. Chcieliśmy wygrać - mówił trener Iordanescu na konferencji prasowej.
- Nie jestem zadowolony z dwóch rzeczy. Nie zachowaliśmy zimnej krwi. Mieliśmy doskonałą okazję pod koniec pierwszej połowy, której nie zdołaliśmy wykorzystać. Szczególnie w Europie takie okazje muszą kończyć się naszymi bramkami. Druga rzecz to naiwność. Kontrolowaliśmy 80 proc. spotkania, a mogliśmy przegrać - komentował trener Legii.
ZOBACZ WIDEO: Jasne rady dla polskich piłkarzy. "To nie są gwiazdeczki. Trzeba wziąć się do pracy"
- To było dla nas duże wyzwanie. Banik to bardzo silna drużyna. Straciliśmy dwie bramki, nie akceptuję tego w przyszłości. Wolę zremisować mecz 0:0 niż 2:2. Musimy poprawić grę defensywną - denerwował się Iordanescu.
Rumun chwalił za to postawę swoich zawodników w ofensywie, nawet pomimo faktu, że nie udało się wykorzystać wszystkich sytuacji.
- Szacunek dla naszych zawodników, bo dwa razy wróciliśmy do tego spotkania. Był to według mnie najlepszy mecz w ofensywie w tym sezonie. Tworzyliśmy okazje, często zmienialiśmy strony, mieliśmy dużo podań w pole karne. Z tego możemy być zadowoleni - zauważył Iordanescu.
Gola na 2:2 strzelił wspomniany Nsame, którego kibice Legii jeszcze parę tygodni temu wypychali z klubu.
- Warto mówić o całej drużynie. Jean-Pierre wszedł, strzelił gola, to ważny moment dla niego. Znam go jeszcze z czasów CFR Cluj. To bardzo dobry, silny napastnik. Chciałbym skupić się jednak na całej drużynie. Takie mecze jak dzisiaj musimy szybciej zamykać. Czasami powinniśmy być bardziej pragmatyczni. Szanse w rewanżu oceniam 50 na 50 - podsumował.